Gazetka nr 38, czwartek 16 stycznia 1997
(2135 s³ów w tym tek¶cie) (4630 ods³on) 
Biuletyn Domu Tañca
Dzi¶

Kapela Gacy ze Rdzowa!
" By³o to tak: za siedmioma górami i siedmioma lasami, daleko, daleko st±d, byli sobie pewnego razu trzei muzykañcia: Piotr Gaca, Leon Rek, Józef Papis. Pierwszy - skrzypek. Drugi - basista (i ¶piewak). Trzeci - skrzypek, ale tym razem i bêbnista.
Zupe³nie gdzie indziej za¶, bo w Warszawie, na ostatki 1996 roku, Scena "Korzenie" zaprosi³a muzykantów na pograjkê. Przyjecha³ Piotr Gaca, jego brat - skrzypek i organista, syn i inni wspaniali muzycy. Grali i ¶piewali cudownie..." jak pisa³ Antoni Beksiak w zesz³ym roku.
W tym samym sk³adzie zagraj± dla nas dzisiaj. A oto, co mówi Pan Piotr Gaca: "Uczy³ mnie Bogusz Jan, wielki artysta. Grywali¶my razem, ale on rz±dzi³, on by³ mistrz. Gdy wpad³a mu w oko panna, rzuca³ skrzypce, szed³, zostawia³ mnie samego i sam musia³em pi³owaæ. Umar³ w wieku dwudziestu dwóch lat. podobno na p³uca, a kto wie czy nie od wódki. Pi³ tak, ¿e wcale nie ³yka³. Otwiera³ usta i la³ prosto do brzucha. Mówili te¿, ¿e otru³a
go konkurencja. ¯aden nie gra³ jak on, wiêc z zazdro¶ci nasypali mu arszeniku."
To, co bêdzie
Za tydzieñ Kapela Metów z Gliny. Kapela Kretowicza z G³ogowa Ma³opolskiego (rzeszowskie), przyjedzie do nas - bez wnucz±t Oczosiów - w lutym, a 30 stycznia zagra Kapela Domu Tañca. Zabawê przebieran± planujemy na zakoñczenie karnawa³u.
To, co by³o
Ku¼nia
W poprzedni czwartek spotka³a nas mi³a niespodzianka: do Domu Tañca przyszli kolêdnicy! To dzieci z klubu "Ku¼nia" na ul. Z±bkowskiej 39 przybra³y postacie Heroda, Feldmarsza³ka, Cyganki, Anio³a, Diab³a, ¦mierci i przedstawi³y "Herody" - historiê o tym, jak to król Herod dowiedziawszy siê o narodzeniu "Pana wszego stworzenia" kaza³ "w ca³ym kraju dziatki wymordowaæ..." i jakie mêczarnie go za to spotka³y.
Potem mali kolêdnicy szaleli razem z nami w tanecznych obrotach tak zapamiêtale, ¿e nie mo¿na ich by³o namówiæ do powrotu do domu. Wychodzi³y z p³aczem. Mo¿e jeszcze kiedy¶ nas odwiedz±, a mo¿e Dom Tañca zawita w klubie na Z±bkowskiej ?...
Agata Pêkalska
Wêgajty czy Dom Tañca?
W zesz³y czwartek, stan±wszy przed alternatyw±: Dom Tañca albo "Ordo Stellae" Scholi z Wêgajt, zdecydowa³am siê wybraæ to ostatnie. Niech mi to nie bêdzie poczytane jako prowokacja na ³amach "Korzeni" je¶li napiszê, ¿e wcale nie ¿a³ujê swojej decyzji, przeciwnie - jestem oczarowana. Przede wszystkim dlatego, ¿e "Ordo Stellae" odnalaz³o mnie we w³a¶ciwym czasie: w chwili zabiegania, zmêczenia codzienno¶ci±, w smutku. To przeciez wci±¿ okres Bo¿ego Narodzenia, a zatem czas
rado¶ci i spokojnej kontemplacji. Mo¿liwo¶ci tych dostarczy³ mi w³a¶nie czwartkowy wieczór.
"Ordo Stellae" to dramat liturgiczny wed³ug rêkopisu z Opactwa Saint Benoi nad Loar± z XII wieku, zre¿yserowany przez Wolfganga Niklausa z wêgajckiej Scholi. Dobrym pomys³em by³o po³±czenie wystawienia dramatu z Jutrzni±, od¶piewan± wraz z Dominikanami. Wprowadzi³o to we w³a¶ciwy nastrój sztuki podniesionej do najwy¿szej rangi modlitwy. Piêkny chora³ gragoriañski, czasem z kontrowersyjnym, choæ niezwykle efektownym
burdonem (który mi siê bardzo spodoba³) by³ w³a¶ciwym wstêpem dramatu. Nastrój potêgowa³o te¿ samo miejsce - najstarszy ko¶ció³ w Warszawie - i o¶wietlenie wnêtrza wy³±cznie ¶wiecami.
Po skoñczonej jutrzni nast±pi³a w³a¶ciwa czê¶æ Dramatu - znana wszystkim dobrze historia narodzin odrzuconego przez ludzi Boga, radosna, mimo ¿e tak biednie i skromnie to wszystko siê dzia³o. ¦piewom po ³acinie akompaniowa³y instrumenty z tradycji ¶redniowiecznej (fidel, bêbenek, sza³amaja, harfa itp.) a obrazowanie, proste
i symboliczne, tak¿e nawi±zywa³o do tradycji ¶redniowiecznych misteriów. Jest stajenka ze ¿³óbkiem i Dzieci±tkiem, s± Pasterze, Akuszerki opiekuj±ce siê ma³ym Jezusem, Archanio³ g³osz±cy Dobr± Nowinê, Król Herod, Magowie ze Wschodu (wspania³a kreacja Wolfganga w roli jednego z nich). Motywem spajaj±cym jest Gwiazda - znak dany po to, by pój¶æ za nim i spotkaæ to, co najwa¿niejsze w ¿yciu. Trzei królowie umieli go dostrzec, zauroczyæ siê Gwiazd±, zostawiæ wszystko i wêdrowaæ, by znale¼æ tego, kogo im Gwiazda
ma pokazaæ. Scenografia skromna, gesty proste i symboliczne, ale ile wyrazu w tej pow¶ci±gliwo¶ci ruchów, nic nie jest przegadane, przejaskrawione.
Du¿e wra¿enie zrobi³a na mnie scena Rzezi Niewini±tek - oto z³owrogi Anio³ ¦mierci wielkim mieczem godzi w ¶piewaj±ce dzieci (Chór Ch³opiêcy ¶w. Micha³a z Tallina). I pó¼niej chyba najsmutniejszy i najbardziej rozdzieraj±cy moment Dramatu - rozpacz Racheli (Agnieszka Budziñska w tej roli) nad ¶mierci± niewinnych dzieci. Kreacja ta godna jest najwy¿szej uwagi
ze wzglêdu na wspania³y g³os - w poprzednich scenach (rola jednej z Akuszerek) g³os jasny, mocny, o niezawodnej intonacji i piêknej, soczystej barwie, teraz wzbogacony jeszcze o ton tragizmu i rozpaczy, wyrazem swoim zbli¿aj±cy pie¶ñ do modlitewnych lamentacji ¿ydowskich.
Historia jednak koñczy siê dobrze, pojawiaj± siê postacie Matek pocieszycielek i wizja szczê¶liwych dzieci w niebie, Maryja z Józefem i Dzieci±tkiem udaj± siê za¶ do Egiptu.
Zakoñczeniu towarzyszy piêkna antyfona 'Gaude Virgo Maria", utrzymana w wyra¼nie ludowym charakterze, podobnie jak pie¶ñ z pocz±tku Dramatu, jedyna bodaj¿e ¶piewana po polsku. Przywiod³y mi one na my¶l niektóre z kolêd ¶piewanych w Domu Tañca.
Warto by³o pój¶æ i to wszystko us³yszeæ i zobaczyæ. Na tañce przyjdzie jeszcze pora.
Agnieszka Siegel
¦wiêta wg Brody
Kolêdnicy z Wis³y, Kro¶cienka, Mordarki, Szypliszk i Su¿an oraz Warszawski Kwartet Saksofonowy.
Prowadzenie Józef Broda i Jan Popis. Studio im. W. Lutos³awskiego (dawne S-1), 5 I 1997 godz. 12.00.
¦wi±teczna moc wci±¿ chyba w nas jest, a Bo¿e Narodzenie nie sta³o siê jeszcze wy³±cznie okazj± do zarobienia wiêkszych pieniêdzy na wszelkich towarach, tak¿e "duchowych". Wszystko u³o¿y³o siê piêknie dziêki wspó³pracy ¦wi±t i Józefa Brody, dla niektórych legendarnego ju¿ muzykanta i tradycjonalisty z Koniakowa w Beskidzie ¦l±skim. Broda potrafi mówiæ o rzeczach wa¿nych w sposób nie tylko zrozumia³y, ale i zobowi±zuj±cy do w³±czenia siê w dyskusjê; to za¶ dotyczy nie tylko dzieci lecz i doros³ych. A mówi o domu, polu, mamie, muzyce, ¿yciu, listku, asfaltowym podwórku nawet, ale na pewno nie o pieni±dzach, szpanie, pozerstwie, naburmuszeniu, wywy¿szaniu siê, obojêtno¶ci i egoizmie - sprawach zdecydowanie nie¶wi±tecznych. Spotkanie kolêdnicze pe³ne by³o ró¿no¶ci, w¶ród
których zdarza³y siê (wodzirejowi tak¿e) chwile mniej przekonuj±ce, bardziej pretensjonalne, ale pan Józef umia³ utrzymaæ spójno¶æ i przede wszystkim autentyzm ca³o¶ci
- by³ razem z nami u siebie w domu.
Najciekawszy te¿ program przedstawili ¦l±zacy z Beskidu, obejmuj±cy i kolêdników - ma³ych ch³opców i mê¿czyzn z Wis³y, i trombê pastersk± (zwan± trombit± - dmucha³ Joszko Broda, czyli syn), i piszcza³ki, i nawet bardzo wprawnie do³±czony Warszawski Kwartet Saksofonowy (w którego sk³adzie zasiada po prawdzie jeden Kohut z Istebnej). Saksofoni¶ci grali dostojne chora³y nieprzypadkowo zapewne przywodz±ce na my¶l zachodni±, protestanck± tradycjê, co bardziej jeszcze zbli¿y³o publiczno¶æ z muzykami. Broda za¶ moim zdaniem udowodni³, ¿e to on potrafi najlepiej pokazaæ tradycjê swojaków z Koniakowa, a nie jego coraz wiêksza konkurencja. I brakowa³o tylko prawdziwej muzyki gajdoszy, ale czy jeszcze kto¶ tam gra tak jak Jano Sikora? Nie s³ysza³em.
Tymczasem prócz ¦l±zaków, wraz z naprawdê niezwyk³ymi ¶piewakami z Wis³y-Jawornika, grali i ¶piewali jeszcze górale z Pienin i spod Limanowej oraz wspania³e, starodawne ¶piewaczki (i ¶piewacy) z Szypliszk ko³o Suwa³k i spod Wilna. By³o czym siê wzruszyæ, bo gdzie górale wygrywali sw± determinacj±, tam kresowiacy byli po prostu tacy jak zawsze: brody gêste, g³osy s³odkie, ³ miêkkie...
W³a¶nie: co siê tyczy determinacji. Szkoda, ¿e s³ychaæ by³o wyra¼nie mniej zapa³u, barwy, czysto¶ci, maniery i przekonania u m³odszych wykonawców, ni¿ u "dziadków". Tak byæ nie musi i mamy ju¿ na to przyk³ady, a jednak zdarza³o siê, ¿e go¶cie Studia im. Witolda Lutos³awskiego nie radzili z tym sobie. Radiowe Centrum Kultury Ludowej te¿ ma swój przyczynek w promocji md³ego i nieprzekonuj±cego folkloru, dobrze zatem, ¿e zorganizowa³o tak ¿ywe i gor±ce spotkanie, moim zdaniem zdecydowanie wyró¿niaj±ce siê z minionych wielkich warszawskich koncertów. Centrum jest komórk± radia publicznego i przed nami odpowiada z realizacji swoich zadañ. (Sta³± niedoskona³o¶ci± jest nag³o¶nienie: na wszystkich takich imprezach kapele brzmi± fatalnie, ¶piewacy te¿ nie za dobrze, podczas gdy barwa jest jedn± z najoryginalniejszych warto¶ci muzyki wiejskiej. Mo¿e to problem nie do rozwi±zania?)
Uwa¿am, ¿e to co zjedna publiczno¶æ tej muzyce to jej si³a, moc, autentyczno¶æ, jasno¶æ, szczero¶æ, a nie komercyjne "obrabotki", pozbawiaj±ce j± najwa¿niejszych warto¶ci; to duma p³yn±ca z poczucia w³asnej warto¶ci i element rywalizacji z innymi grupami etnicznymi. "Popatrzcie: nie mam kolorowych w³osów, nie mam kolczyków, a te¿ rapujé m!" - tak mówi³ pan Józef o kolêdniczych deklamacjach.
Antoni Beksiak
Kalamajka w Filharmonii
¦roda zaczê³a siê dla mnie od oczekiwania. Ju¿ od rano mia³a pojawiæ siê na próbie w Filharmonii wêgierska kapela ludowa. Z niecierpliwo¶ci± czeka³am na gordon, którego na oczy w ¿yciu nie widzia³am. Mia³a byæ tak¿e lira korbowa, dudy, mo¿e cymba³y... inne "egzotyczne" instrumenty. Oczekiwania moje nie w pe³ni siê spe³ni³y, a uwagê moj± przykuli ludzie,
nie przedmioty.
Béla Halmos, który przewodzi kapeli, s³yn±³ ju¿ po¶ród domotañcowego towarzystwa, jako Ten. Ten, który odwa¿y³ siê za¶piewaæ pie¶ñ ludow± na konkursie po¶ród starych wiejskich ¶piewaków. A by³ przecie¿ tylko skromnym studentem Politechniki, je¿d¿±cym w lecie na wykopaliska archeologiczne. Oczywi¶cie w koñcu lat 60-tych mo¿na jeszcze by³o pos³uchaæ wcale niema³o wiejskich ¶piewów i muzyki. Dlatego zaraz potem Halmos wzi±³ siê za poszukiwania na wsi, nauczy³ siê graæ na skrzypcach i za³o¿y³ pierwsz± kapelê domów tañca. M³odzi ludzie z miasta Budapesztu mieli ju¿ do jakiej muzyki tañczyæ. Potem domów tañca w miastach i miasteczkach wêgierskich tworzy³o siê coraz wiêcej, a muzykantów wiejskich ubywa³o... Ale jeszcze zd±¿yli siê jedni z drugimi spotkaæ. Nie wiadomo jednak, czy na pewno uda siê to tak dobrze w Polsce. Pó¼no trochê.
Béla Halmos skupia uwagê swoj± bezpo¶rednio¶ci±, naturalnym sposobem gry. Jest pe³en ekspresji - mimo mocnej postury. Za¶ Éva Fábián - to maleñka istotka o piêknym, lekkim g³osie, nie za g³o¶nym - lecz d¼wiêcznym jak skowronek. Przy tym gra równocze¶nie na gordonie, pukajac pa³k± w struny z niezwyk³ym, jakby podziemnym pulsem. Prawdziwa madziarska para taneczników: On z w±sikiem i kapeluszem z zawiadiackim piórkiem, Ona skoczna, pogodna ale i nie ulegaj±ca ³atwo gor±cemu zalotnikowi. Niejedna krakowianka, czy s±deczanka w dawnych czasach posz³a za takim madziarskim wojakiem przez góry, doliny...
Sekunduj±cy na altówce wêgierskiej (p³aski podstawek) i na kontrabasie niezwykle sprawnie sobie radzili. I przyspieszali jak trzeba w dzikich werbunkoszach i czardzaszach i "chodzili" za skrzypcami krok w krok jak za pani± matk±. By³ jeszcze dudarz, co gra³ sam i pan, czasem zagwizda³ w fujarkê, a czasem smêtn±
melodiê zaci±gn±³ wraz ze ¶piewaczk±.
Na wieczornym koncercie publiczno¶æ skaka³a w fotelach pod gro¼nym okiem bileterów. Kapela gra³a tak gor±co, ze roztopi³a dostojn± minê szacownej instytucji. Mo¿e w³a¶nie takich koncertów potrzeba 97- letniej Filharmonii?
Katarzyna Andrzejowska
Wie¶ci
Radio |
pi±tek, 17 stycznia 1997 |
12.40 pr.2 |
Muzyczny atlas Polski - z kolekcji p³ytowej Radiowego Centrum Kultury Ludowej (cz. I) Mazowsze |
niedziela, 19 stycznia 1997 |
6.05 pr.1 |
Kiermasz pod kogutkiem |
7.45 pr.1 |
Gin±ce piêkno - Radiowe Centrum Kultury Ludowej |
10.00 pr.2 |
¬ród³o - magazyn muzyki sztuki ludowej |
14.05 pr.1 |
Burczybas |
poniedzia³ek, 20 stycznia 1997 |
12.40 pr.2 |
Muzyczny atlas Polski - "Po szczodraku" zwyczaje kolêdnicze |
15.30 |
Etniczne podró¿e muzyczne: u górali alpejskich |
wtorek, 21 stycznia 1997 |
15.30 pr.2 |
Etniczne podró¿e muzyczne: u górali alpejskich |
¶roda, 22 stycznia 1997 |
12.40 pr.2 |
Atlas kultury ludowej: ¯ywiecczyzna - nie tylko górale |
15.30 |
Etniczne podró¿e muzyczne: u górali rumuñskich |
czwartek, 23 stycznia 1997 |
15.30 pr.2 |
Etniczne podró¿e muzyczne: u górali ba³kañskich |
Telewizja |
pi±tek, 17 stycznia 1997 |
15.30 TVPolonia |
Zwyczaje i obrzêdy: "Staropolski kulig" (powt. poniedzia³ek 10.55) |
sobota, 18 stycznia 1997 |
7.10 TVP2 |
Folkowe nuty |
7.25 TVPolonia |
Szko³a Tañca Ludowego: "Tañce w dawnej Polsce" cz. 3 |
14.45 TVP1 |
Tañce polskie - program folklorystyczny |
niedziela, 19 stycznia 1997 |
8.15 TVPolonia |
"Tañce polskie" - Ksiêstwo Warszawskie |
poniedzia³ek, 20 stycznia 1997 |
15.30 TVPolonia |
"Od bambra do menela": "Idze bajoku na pole" ( o gwarze krakowskiej) |
pi±tek, 24 stycznia 1997 |
16.10 TV2 |
Pejza¿e wsi polskiej - Weso³e obrazy smutnego ¶wiata. |

Zaproszenia
- Na spotkanie z dr Hammalundem ze Sztokholmu, animatorem szwedzkiej muzyki ludowej. Prosimy o kontakt z redakcj± - ma³o miejsc.

Gazetka "Korzenie" wydawana przez Stowarzyszenie Dom Tañca
domtanca@domtanca.art.pl
Redaguje Katarzyna Andrzejowska -
de Latour, logo Gazetki: Waldemar
Umiastowski
Rysunki: Wernher von Tegernsee Liet von der maget (XIII w.) Konrad Mantur, Katarzyna
Andrzejowska
Wspieraj± nas: Gmina Warszawa-Centrum i Dzielnica ¦ródmie¶cie Gminy Warszawa-Centrum, piekarnia "Kuracyjna" (pieczywo)
|