Gazetka nr 4, wtorek 31 pa¼dziernika 1995
(1294 s³ów w tym tek¶cie) (3107 ods³on)
Gdyby kto¶ jeszcze tego nie wiedzia³: Korzenie s± imprez± cykliczn±
(ka¿dy wtorek). Zapraszaæ bêdziemy na nasze spotkania wiejskich
mistrzówmuzykantów,
którzy zagraj± nam tak, jak grywa³o siê dawniej na wsi, bez stylizacji,
opracowañ i innych "upiêkszeñ".
Je¶li kto¶ nie potrafi tañczyæ, to nie ma siê czym przejmowaæ, nic
specjalnie
trudnego - trzeba tylko chcieæ. Sam szef uczy³ siê tañczyæ dopiero pó³
roku temu i jako¶ mu ju¿ wychodzi, a wszystko za spraw± Korzeni i Domu
Tañca, o którym informujemy poni¿ej.
Je¶li kto¶ z Szanownych Go¶ci bêdzie chcia³ przynie¶æ ze sob± co¶
smacznego
np. jakie¶ ciasto i bêdzie chcia³ siê nim podzieliæ ze wszystkimi bêdzie
nam niezmiernie mi³o.
Wstêp kosztuje 2.50 z³. Dla urwisów do lat 9 wstêp bezp³atny.
Piwo za darmo
Od elbl±skiego browaru EB otrzymali¶my w prezencie, prócz ³aw i sto³ów,
beczkê piwa oraz "kilka naklejek". W zwi±zku z tym co tydzieñ ka¿dy z
sze¶ædziesiêciu
pierwszych szczê¶liwców posiadaj±cych bilet i ukoñczone 18 lat
otrzyma
kufelek piwa lub tzw. napój ch³odz±cy (do wyboru).
Dzi¶
Dzi¶ w Remontowych KORZENIACH go¶ciæ bêd± wiejscy muzykanci z Siedleckiego.
Zagra nam do tañca Kapela Stanis³awa £oskota i Stefana Nowaczka. Bêd±
powi¶laki,
oberki i poleczki. Muzykanci urodzili siê jeszcze przed wojn± i ¿yj± tak
jak dawniej nad Wis³±. Obaj nauczyli siê graæ od starszych braci. Stare
czasy wspominaj± z wielkim sentymentem np. jak grywa³o siê na weselach
po dwa, trzy dni bez przerwy. Dzisiaj obaj ju¿ na rentach, gotowi graæ
zaraz, ju¿, dla samego grania. Mieli zami³owanie od ma³ego, taki talent.
Bo jak mówi± "nie jeden maj±tek by odda³, nie jad³, bez pieniêdzy, za darmo
by gra³ ¿eby tylko umia³, wielu próbowa³o, ale nic z tego nie wysz³o, to
nie jest fach. Jak artysta, jeden do malowania, drugi do rze¼bienia, do
wszystkiego musi mieæ swój talent ... chciwo¶æ, zami³owanie".
Co za tydzieñ?
7 listopada wyst±pi kapela Franciszka Grêbskiego z Sulejowa (Powi¶le
Tarnobrzeskie).
Sk³ad kapeli to harmonia guzikowa i bêbenek. Graj± du¿o powi¶laków, oberków
i poleczek.
Dom Tañca
Jak siê okazuje doskona³ym sposobem na wysok± frekwencjê w DT jest
zaproszenie
znanej ju¿ i podziwianej kapeli (braci Metów), która nie przyje¿d¿a, a
w zamian wystêpuje Kapela Domu Tañca. Morale organizatorów znacznie siê
poprawi³o, gdy patrzyli oni na rzesze chêtnych do tañcowania (rzadko¶æ
w naszych czasach). Z dum± wiêc og³aszamy, ¿e i we ¶rodê 8 listopada kapela
ze wsi nie przyjedzie, a przygrywaæ bêdzie KDT. Szefostwo oczekuje t³umów.
Natomiast dn. 1 XI prosimy nie przychodziæ, bo siê nie tañcuje.
Dla tych, którzy s± zainteresowani warsztatami i jeszcze nie wiedz±
gdzie i kiedy podajemy do informacji, ¿e ca³a rzecz odbywa siê na
Jezuickiej
4 (Stare Miasto) w ka¿d± ¶rodê o godz. 18.00, wstêp 5 z³ (w cenê biletu
wliczony jest napój ch³odz±cy b±d¼ kawa).
Informacje
Z ró¿nych ¼róde³ otrzymali¶my nastêpuj±ce wie¶ci o imprezach
folklorystycznych i folkowych.
*
W warszawskim Muzeum Etnograficznym 4 listopada spotkanie
p.t. "Dawne zajêcia mieszkañców Puszczy Zielonej" m.in. z kurpiowskim
twórc±
wykonuj±cym ozdoby z bursztynu. Pocz±tek o godz. 11.30. Polecamy
szczególnie
dzieciom.
Trwa tak¿e do 8 grudnia wystawa "¦mieræ zapomniana". Telefon
do Muzeum 27 76 4(1-6).
*
W dniach 7-10.12.95 w Akademickim Centrum Kultury UMCS
"Chatka ¯aka" w Lublinie odbêdzie siê V Festiwal Muzyki Ludowej "Miko³ajki
Folkowe" organizowany przez "Orkiestrê p. w. ¶w. Miko³aja".
"Celem tego festiwalu jest popularyzacja szeroko rozumianej
kultury ludowej w¶ród m³odzie¿y oraz prezentacja muzyki ludowej w formie
zrozumia³ej i atrakcyjnej dla wspó³czesnego odbiorcy" - pisz±
organizatorzy.
Zapowiedziane s± wystêpy nastêpuj±cych grup: Varsovia Manta (nie po raz
pierwszy), Orkiestra p. w. ¶w. Miko³aja (j.w.), kapela z Ko¶nych Hamrów,
Chudoba, Szybki Lopez oraz Kati Szvorak z Wêgier i Detwa ze S³owacji. Prócz
nich odbêdzie siê przedstawienie "Ballada Chasydzka", bêdzie Scena Otwarta,
warsztaty, wystawy i kiermasz.
Telefon organizatorów (0-81) 33201 w.14.
Archiwum folklorystyczne
W Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk przy ulicy
D³ugiej 26/28 znajduje siê kapitalne archiwum nagrañ tradycyjnej muzyki
wiejskiej. S± to g³ównie nagrania z lat piêædziesi±tych, co za tym idzie
szum starej p³yty jest zapewniony. Gor±co namawiamy wszystkich fanów
obecnych
i przysz³ych, jak równie¿ tych, którzy nie cierpi± muzyki ludowej do
odwiedzin
(mo¿e zmieni± zdanie). Zbiorami opiekuje siê dr Piotr Dahlig.
Równie¿ i "Korzenie" posiadaj± skromne archiwum z³o¿one
z nagrañ zrealizowanych podczas spotkañ z muzykantami. Pytajcie o nie
Piotra
Zgorzelskiego (zwanego Szefem).
Czekamy na wie¶ci
Ktokolwiek s³ysza³ o balangach, koncertach, zabawach, biesiadach
czy innych spotkaniach ludzi z muzyk± wiejsk± lub inspirowan± folklorem,
proszony jest o poinformowanie o tym Szefa Korzeni tj. Piotra
Zgorzelskiego.
Ubiera siê on w kolorowe gacie, po czym ³atwo go poznaæ. Mo¿na te¿
powiedzieæ
o tym Antkowi Beksiakowi. Ten zbyt kolorowych nie nosi, najwy¿ej czasem
ró¿owe.
Wyszukane
"Nieba jest wiêcej
ni¿ wszystkiego innego"
(Miroslav Mandiæ)
Wolno¶æ to nie moc czynienia tego, co chcemy, lecz
prawo bycia zdolnym czynienia naszej powinno¶ci.
(Lord Acton)
Zas³yszane przez "Ciacha":
Zaduszkowe bajania
Dawnymi czasy przysz³a raz do nas z za morza straszna
cholera. Marli wtedy ludzie, jak muchy. Chodzi³a ¶mieræ po wsiach i
miastach
od drzwi do drzwi, a sk±d j± ja³owcem wykurzono, tam w³azi³a kominem i
kosi³a, kosi³a - niby trwê na siano.
Ludziska modlili siê mocno do Pana Jezusa, ¿eby cholerê
wygna³ od nas hen, a¿ za morze znowu i za góry; i Mateczki Naj¶wiêtszej
prosili, ¿eby dokumentnie Synowi swojemu wy³o¿y³a, jaka to szkoda naszych
tak morowem powietrzem mordowaæ, a jako lepielby by³o pu¶ciæ cholerê na
pogan... Wszystko jednakowo¿ nie pomog³o.
Ale ci przecie¿ raz, po strasznie d³ugiej spiekocie,
spu¶ci³ Pan Jezus deszcz. "Dziêkujcie Bogu - mówili dobrodzieje z ambony
- mo¿e siê teraz od nas nieszczê¶cie odwróci".
Ba, ale tu la³o tak z nieba, ¿e naród na nowo zacz±³
narzekaæ. ¦mieræ bestyja kosi³a i w deszcz! Ja³owca ju¿ brak³o na cholerê,
ale i ludzi brak³o zarazem do pola. ¯niwa ju¿ tuj, tuj mia³y siê zacz±æ,
a deszcz dalej pra³ zborza, jak baby kijank± koszulê. Naród w p³acz. A¿
tu pastuchy wpadaj± do wsi z krzykiem, ¿e Dunajec wyla³. Lito¶ciwy, Jezu!
Cholerze nie koniec - a tu jeszcze powód¼!... Ali¶ci Pan Bóg wie co robi.
W³a¶nie przysz³o Kostusi przeprawiæ siê przez Dunajec,
kiedy rzeka wezbra³a ogromnie i rozla³a siê szeroko. Widzi to ¦mieræ i
skubie siê w g³owie markotnie. Têdy jej drogra wypad³a do drugiej wsi.
Mosty pozrywa³o - co tu robiæ?...
Akuratnie deszcz usta³ trochê. ¦mieræ tedy, niewiele
my¶l±c, naostrzy³a kosê na kamieniu rzetelnie, potem drzew naciê³a i w
mig zrobi³a sobie ³ódkê. Spu¶ci³a j± na wodê i cieszy siê. Potem siad³a
na ni± Kostusia - jakby jej to nic nowego nie by³o - i p³ynie, a kos±
wios³uje
niby flisak z pod Krakowa.
Widzi to Pan Jezus i powiada sobie: "Na to ja rzeki
rozla³em, ¿eby¶ ty czó³nem przep³ynê³a? Chcia³aby¶ ty i mnie w pole
wyprowadziæ,
poczekaj!..."
Dosta³a siê ¶mieræ na drug± stronê. W tem miejscu,
w¶ród pola, jeszcze nie zalanego, sta³a ogromna stara lipa, która w³a¶nie
zakwit³a ca³a i rozpachnia³a siê, ¿e ino by³o patrzeæ i w±chaæ. Rok w rok
tak kwit³a, ale tym razem ju¿ Pan Jezus zrobi³, ¿e taka sz³a od niej woñ
mocna, i¿ ani siê wa¿ przyst±piæ do lipy...
¦mieræ wy³azi ze swego czó³enka, pewna, ¿e zaraz zacznie
machaæ kos± na nowo w¶ród biednego narodu. A tu jej co¶ w nosie krêci,
krêci ...
Kostusia obejrza³a siê na wsze strony i widzi, ¿e ja³owcem
nikt jej nie zamierza wykadzaæ, chce wiêc i¶æ dalej, ale ani rusz - nie
mo¿e. W nosie co¶ krêci, ba - i w g³owie siê jej krêci - a¿ siê zachwia³a,
jakby j± zemgli³o.
To j± tak woñ lipowego kwiecia odurza³a strasznie.
Za chwilkê przewróci³a siê pod lip±, jak d³uga, i d¼wign±æ
siê nie mog³a. Zobaczyli to od wsi pastuchy. Ostawili w polu krowiêta.
Wlezie która w pañskie - a niechta!... Pobiegli pod lipê, nawo³uj±c innych
z daleka.
"Mamy ciê, z³odziejskie nasienie!" - wykrzyknêli rado¶nie,
a widz±c, ¿e siê ¶mieræ nie rusza, schylili siê nad ni± i zaczêli tarmosiæ
bestyjê, co siê wlaz³.
Potem w kilku podd¼wignêli j± z ziemi i wpakowali w
ogromne dziup³o w lipie. Zatarli rêce, szczê¶liwi, ¿e siê ¶mierci pozbyli
na zawsze. Zatkali dziurê czó³enkiem kostusi i popêdzili ku wsi z weso³±
nowin±.
Có¿, kiedy jedno g³upstwo zrobili: zamurowali ¶mieræ
razem z jej kos±...
Cholera wprawdzie usta³a i powód¼ opad³a, a ludzie
ca³kiem nie wymierali; ale trwa³o to tylko przez lipiec, dopóki ¶mieræ
w dziupli czu³a kwiat lipowy i spa³a. Ledwie sierpieñ nasta³, zbudzi³a
siê ona w swym zamkniêciu, kos± przer¿nê³a czó³enko i wylaz³a na ¶wiat
bo¿y.
I dalej bestyja kosi, jak kosi³a po swojemu ... Skoro
za¶ tylko us³yszy, ¿e zegar niebieski wyzwania godzinê zaduszn±, Kostusia
- niby karbowy na kiju - robi sobie na swej kosie tyle nowych karbów, ile
tysiêcy ludzi wyprawia na tamten ¶wiat w ci±gu ubieg³ego latka.
Grzegorz "Ciacho" Rybacki
Opowie¶æ tê us³ysza³em po raz pierwszy w miasteczku Wielog³owy
nad Dunajcem podczas jarmarku, od sprzedawcy czosnku, Józefa Strubka.
Gazetka wydawana przez
Stowarzyszenie Riviera - Remont
Zredagowali: Kasia Andrzejowska, Antoni Beksiak i Piotr Zgorzelski.
Wspó³pracuje z nami i pomaga nam Fundacja im. Stefana
Batorego, Urz±d Gminy Warszawa - Centrum oraz Elbrewery Co.
Ltd.
|