w Remoncie
Dziś
Pod koniec października wraz z Remkiem Hanajem
i Adamem Strugiem pojechaliśmy do Tarnogrodu na
Ogólnopolski
Sejmik Teatrów Wsi Polskiej. Różne o tym
przeglądzie opinie słyszeliśmy, jednak jedno się
powtarzało, że czasem można spotkać tam ciekawych
muzykantów i zobaczyć interesujące przedstawienia
- prawdziwe perełki. I tak też się stało.
Wprawdzie nieco się na nie spóźniliśmy,
ale i tak swoje zobaczyliśmy i usłyszeliśmy.
Był to "Łostatni różaniec" w wykonaniu
zespołu obrzędowego "Jarzębina" z Kocudzy
(będziemy się starali pokazać ten spektakl w
Wielkim Poście).
Ciekawym muzykantem okazał się skrzypek
Stanisław Głaz z Dzwoli. Zaprosiliśmy go
z bębnistą
do Remontu wraz z zespołem "Jarzębina",
który będzie muzykantom przyśpiewywać.
Pan Stanisław pochodzi z rodziny muzykującej
od pokoleń. Pradziad i ojciec grali na skrzypcach, dziad
na klarnecie. Prócz muzyki (podróżniaki, oberki)
pan Głaz uraczył nas opowieścią, jak to grał
jako dziecko na diabelskiej zabawie w starym dworze. Pewnie i
dzisiaj da się namówić na bajania o diabłach.
Do dziś jeszcze krążą opowieści
w jego okolicach, jak to jego ojciec pod kościołem w Janowie
przegrywając się ze skrzypkiem z innej wsi potrafił
za sprawą magii sprawić by drugiemu wszystkie struny
naraz się zerwały. Jedno jest pewne, że chęć
do grania u niego jest olbrzymia. Sam zresztą mówi,
że gdy spać w nocy nie może, bierze skrzypce i
gra stare melodie, które sobie bez trudu przypomina.
Piotr z Warszawy Zgorzelski |
Gdyby ktoś jeszcze tego nie wiedział:
Korzenie są imprezą cykliczną (każdy wtorek,
drzwi otwieramy godz. 18.30). Zapraszać będziemy
na nasze spotkania wiejskich mistrzówmuzykantów,
którzy zagrają nam tak, jak grywało się
dawniej na wsi, bez stylizacji, opracowań i innych
"upiększeń".
Jeśli ktoś nie potrafi tańczyć, to nie
ma się czym przejmować, nic specjalnie trudnego -
trzeba tylko chcieć. Sam szef uczył się
tańczyć
dopiero pół roku temu i jakoś mu już
wychodzi, a wszystko za sprawą Korzeni i Domu Tańca,
o którym informujemy poniżej. Jeśli ktoś
z Szanownych Gości będzie chciał przynieść
ze sobą coś smacznego np. ciasto, sałatkę,
grzybki czy ogóreczki i będzie się chciał
podzielić ze wszystkimi - przyjmiemy to z entuzjazmem.
Wstęp kosztuje 2,50 zł., a dla urwisów do lat
9 wstęp bezpłatny. >> Piwo za darmo: od
elbląskiego browaru EB otrzymaliśmy w prezencie, prócz
ław i stołów, beczkę piwa oraz kilka
naklejek. W związku z tym co tydzień każdy
z sześćdziesięciu pierwszych
szczęśliwców
posiadających bilet i ukończone 18 lat
otrzyma kufelek piwa lub tzw. napój chłodzący
(do wyboru).
Co za tydzień?
Szukając w zeszłym sezonie ciekawych muzykantów
natrafiliśmy na nagrania kapeli Szewców z Zapolednika.
Wówczas spotkanie z nimi nie doszło do skutku, lecz
tym razem się udało. W liście przysłanym
do nas opisali w skrócie swoje muzykanckie życie.
Myślę, że krótka informacja o nich przybliży
wam choć w niewielkim stopniu tych wspaniałych ludzi.
Stanisława SzewcMróz (84 lata) od małego
dziecka śpiewała, ojciec przygrywał jej na harmonii.
Chodziła na wesela i wraz ze swoją matką śpiewała
przyśpiewki czepcowe.
Roman Szewc (82 lata) grać zaczął na skrzypcach
gdy miał 13 lat. Grał razem z braćmi: Roman na
skrzypcach, Emil na harmonii, Mieczysław na klarnecie, Jan
na bębnie a Stanisława (siostra) śpiewała.
Grali i śpiewali na weselach, zabawach i różnych
innych imprezach - i grają do dziś.
Jan Szewc (65 lat) gra na bębnie od 15 roku życia.
Wyprawił sobie sam skórę z barana i psa, zmontował
bęben i gra na nim od lat.
Franciszek Kulik (77 lat) grał na cymbałach od dziecka
- miał wtedy 14 lat. Cymbały przekazane przez pradziadka
mają już około 110 roków.
Stefan Jurek (65 lat) gra na skrzypcach. Mając 8 lat zaczął
grać przy ojcu. Było ich sześciu braci, trzech
grało: Adam i Stefan na skrzypcach, ojciec i Janek na klarnecie.
Jego skrzypce zrobione były w 1727 roku.
Kapela będzie grała oberki, polki i walczyki, a pani
Stanisława będzie śpiewać stare pieśni
ludowe.
Piotr z Warszawy Zgorzelski
na podstawie nadesłanych
informacji
Dom Tańca
Dom Tańca niczego nie naucza, nikogo nie poucza, nie kultywuje,
nie rekonstruuje, a nawet nie konserwuje. Istotą Domu Tańca
są ludzie, którzy spotykają się by
tańczyć;
w razie potrzeby i na życzenie pokazujemy kroki. W tym tygodniu
na wyrażną prośbę Pań - między
innymi kurpiowski powolniak, co potrafi zakręcić lepiej
niż najszybszy oberek. Przygrywa, rzecz jasna, Kapela DT.
Dom Tańca - adres: Jezuicka 4 (Stare Miasto) - w każdą
środę o godz. 18.00 - wstęp 3 zł.
Katarzyna Leżeńska
Informacje
Z różnych źródeł otrzymaliśmy
następujące wieści o imprezach folklorystycznych
i folkowych:
W warszawskim Muzeum Etnograficznym, przy
ul. Kredytowej 1,
od 14 listopada trwa wystawa czasowa "Nie tylko samuraje".
24 listopada otwierana jest wystawa "Nikifor - życie
i twórczość".
Telefon do Muzeum: 27 76 41...6.
W niedzielę, 26 listopada Kino - Teatr Akademii Ruchu
"Tęcza" przy ulicy Suzina 6 organizuje występ
bretońskiej grupy String Sisel grającej m.in. tradycyjną
muzykę swego regionu. Bretończycy będą
grali m.in. na skrzypcach, dudach, tradycyjnych instrumentach
dętych i perkusyjnych. Cena biletu 5 -6 zł. Tel. 33
79 58.
"Muzyka odnaleziona"
Co drugi czwartek w II programie Polskiego Radia można
posłuchać
audycji Marii Baliszewskiej i Andrzeja Bieńkowskiego.
Andrzej Bieńkowski - artysta malarz, profesor warszawskiej
ASP, od kilkunastu lat zajmuje się prywatnie nagrywaniem
i filmowaniem kapel i muzykantów z regionów
radomskiego, opoczyńskiego i rawskiego.
Najbliższa "Muzyka odnaleziona" 23 (a nie
16) listopada o godzinie 15.30. Słuchać!
Recenzja
Rawianie/Sąsiedzi: "Rozorana miedza",
Kamahuk, S1Polish Radio
Ostatnio coraz modniejsze staje się zacieranie granic między
religiami, narodami, kulturami, płciami. Znajduje to swój
wyraz także w sztuce, a więc i muzyce, czego przykładem
jest chociażby new age czy world music. Od jakiegoś
czasu tę modę próbuje zaszczepić w Polsce
Włodzimierz Kleszcz. Jego Folk Culture Foundation promuje m.in. kasetę z muzyką,
którą nagrała ludowa kapela "Rawianie" z Mazowsza razem ze znanymi
jazzmanami - Krzysztofem Ścierańskim i Włodzimierzem Kiniorskim czyli
"Sąsiadami". Tytułową miedzę próbują rozorać z jednej strony
(podaję jak w oryginale) singer, accordion, polish concertina, mazovian
drum, fiddle, a z drugiej bass, synthi, saxes, bass clarinet, flute i inne.
Muzyka grana na tych instrumentach to tradycyjny wiejski repertuar, głównie
taneczny (m.in. oberki) w jazzowych i klezmerskich aranżacjach z echami reggae.
W sumie profesjonalnie wymieszany koktajl, sprawna i efektowna gra, bogactwo
nastrojów... Tylko, że ja tego nie mogę słuchać. Nie podoba mi się, nie
podrywa mnie ani nie rozczula. Czuję się za to jakiś nieswój na owej
rozoranej miedzy. Chyba dlatego, że jest ona ziemią niczyją. Wrażenie potęguje
radosny tekst wydrukowany we wkładce, napisany kaleką polszczyzną, pełen
cudzysłowów i neologizmów (proponuję Nagrodę Nobla i paczkę multiwitaminy
za wymyślenie słowa "multiwitalny"). Autor pisze o muzykach:
"Razem rozorali tę naszą symboliczną miedzę dzielącą współczesną
muzykę polską od naszych naturalnych kulturowych źródeł". Mnie
"Rozorana miedza" kojarzy się z kołchozem (czy raczej PGR-em) według
obiediencji new age. Chleb z gminnej piekarni i sól ziemi naniesionej do
jazzowego klubu - oto polski dar dla budowniczych Babelu.
(han)
Zasłyszane
Jak Pan Bóg stworzył mężczyznę, rzekł
mu: Będziesz żył trzydzieści roków.
- A mężczyzna na to: Dlaczego tak mało! Ja chcę
żyć dwa razy tyle! Potem Pan Bóg
stworzył wołu i rzekł mu: Będziesz żył
trzydzieści roków. - A wół na to: Na co
mi tyle? Ja chcę połowę z tego. - A mężczyzna
mówi: To resztę mnie daj. - Potem Pan Bóg
stworzył osła i rzekł mu: Będziesz żył
trzydzieści roków. - A osioł na to: Na co mi
tyle? Ja chcę połowę z tego.
A mężczyzna
mówi: To resztę mnie daj. - Potem Pan Bóg
stworzył wilka i rzekł mu: Będziesz żył
trzydzieści roków. - A wilk na to: Na co mi tyle?
Ja chcę połowę z tego. - A mężczyzna
mówi: To resztę mnie daj.
I tak przez pierwsze trzydzieści lat mężczyzna
jak człowiek żyje. Wolny jest, wesoły, pieniędzy
mu nie brakuje, dziewczęta za nim biegają. Przez
piętnaście
jak wół pracuje. Przez następnych piętnaście
nie tylko pracuje, ale jeszcze głupi jak osioł. A jak
już ma lat sześćdziesiąt, to tylko siedzi
na pieniądzach jak wilk i na drugich warczy.
Powiastkę opowiedział mi pewien góral
z Koniakowa
w niedzielę 19 listopada 1995.
Jak pamiętałem, tak
zapisałem.
Antoni Beksiak
Wysłuchane
Na pierwszej wizycie Ojca Świętego po jego rekonwalescencji
na Placu św. Piotra zagrałem i wręczyłem
mu taki zwykły liść. [...] Jak się nie ma
prawie że już nic, jeszcze pozostaje liść,
pozostaje drzewo. Można dodać: słońce,
woda. I pozostałeś ty człowieku ze swoją
chudobą na dobre i na złe. I musisz sobie poradzić.
I kiedy tak ci się zdaje, że już nic nie masz
to możesz właśnie listek zerwać, poprosić
o to zerwanie. [...] Drzewo, czy na równiku czy daleko
w tajdze ma podobne prawa, ma podobne opowieści. Człowiek
z tego zjawiska, tworu, który nie za jego sprawą powstał,
może tylko korzystać. Korzystać w sposób
godny, człowieczy i piękny. Tu się kłania
człowiek niepowtarzalny, wedle zapisu jedynego, wciśnięty
w rodzinę, ze śpiewem mamy, kołysankami, z marzeniami,
z opowieściami ludzi starszych.
Bo tak nam się często wmawia w reklamach:
- Bądź sobą! Dlatego trzask, kufel piwa.
- Bądź sobą! Pepsi-Cola.
A ja mówię:
Bądź sobą , zrozum łąkę.
Bądź sobą, pójdź za promieniem słońca.
Bądź sobą, wczuj się w szum liści.
Bądź sobą, wyczuj kolejną porę roku.
Śpiewaj tak jak jesień.
Spróbuj zanucić wiosenną melodię.
I wytrzymać powinieneś skwarne, upalne lato.
Być przygotowanym na chudobę zimna zimy.
Józef Broda
beskidzki muzykant z IstebnejKoniakowa
w
wywiadzie z audycji "Muzyczny Atlas Polski"
w PR II dn. 20.11.95
Czarodziejskie skrzypki
Był jeden taki chłopak i poszedł na służbe
do księdza, więc ten ksiądz go zgodził na
pastucha. I ten chłopak miał takie skrzypki, i jak wygnał
bydło rano, popasł, popasł, a potem se pośniadał,
a potem jak wziął grać. A bydło wszystko
tańczyło. Donieśli to księdzu, ksiądz
wyszedł, siadł se za tatarką... I ten chłopak
popasł bydło przódy, pośniadał dobrze,
a potem wziął te skrzypki i gra, a bydło tańczy
i ksiądz tańczy, i podarł se trzewiki, liberyjo.
I jak ten przestał grać, to ksiądz uciekł
nizinami, żeby nikt nie widział, a temu chłopakowi
nic nie mówił. Potem ksiądz zaskarżył
go i tego chłopaka skazali na szubienicę. I jak go
mieli wieszać, życzył sobie, aby mu dali te skrzypki,
żeby se zagrał. A ten ksiądz mówi:
- Nie dajcie mu grać! Nie dajcie mu grać!
Ale oni mu dali. Jak ten wziął grać, jak wzięni
tańczyć sędziowie, kat sobie nogę
złamał,
a ten ksiądz tańczył i gadał:
- Nie mówiłem wam, nie dajcie mu grać!
A ten chłopak uniósł się w górę
pod same obłoki i wzięli go anieli do nieba.
wg A. Saloniego, za " Klechdy ludu polskiego",
W-wa 1957.
W następnym numerze...
Wydawca:
Stowarzyszenie Riviera-Remont Scena "Korzenie".
Redakcja: Kasia Andrzejowska, Antoni Beksiak, Piotr z Warszawy
Zgorzelski. Wszystkie projekty plakatów dla sceny Korzenie: Waldemar
Umiastowski. Regularnie publikują-: Remigiusz Mazur-Hanaj, Grzegorz "Ciacho" Rybacki.
W niniejszym numerze wykorzystaliśmy
fragmenty prac p. Dominiki Bujnowskiej: "Dywan dwuosnowowy "XXX lat Spółdzielni" i "Dywan dwuosnowowy
"Wielkanoc".
Współpracują z nami i pomagają- nam: Fundacja im. Stefana
Batorego oraz Urząd Gminy Warszawa-Centrum