Gazetka nr 6, wtorek 14 listopada 1995

w Remoncie

Gdyby ktoś jeszcze tego nie wiedział: Korzenie są imprezą cykliczną (każdy wtorek, otwieramy drzwi godz. 18.30). Zapraszać będziemy na nasze spotkania wiejskich mistrzów ­muzykantów, którzy zagrają nam tak, jak grywało się dawniej na wsi, bez stylizacji, opracowań i innych "upiększeń". Jeśli ktoś nie potrafi tańczyć, to nie ma się czym przejmować, nic specjalnie trudnego - trzeba tylko chcieć. Sam szef uczył się tańczyć dopiero pół roku temu i jakoś mu już wychodzi, a wszystko za sprawą Korzeni i Domu Tańca, o którym informujemy poniżej. Jeśli ktoś z Szanownych Gości będzie chciał przynieść ze sobą coś smacznego np. ciasto, sałatkę, grzybki czy ogóreczki i będzie się chciał podzielić ze wszystkimi - przyjmiemy to z entuzjazmem. Wstęp kosztuje 2.50 zł., a dla urwisów do lat 9 wstęp bezpłatny. >> Piwo za darmo: od elbląskiego browaru EB otrzymaliśmy w prezencie, prócz ław i stołów, beczkę piwa oraz kilka naklejek. W związku z tym co tydzień każdy z sześćdziesięciu pierwszych szczęśliwców posiadających bilet i ukończone 18 lat otrzyma kufelek piwa lub tzw. napój chłodzący (do wyboru).

Dziś

... zaprosiliśmy kapelę braci Cicheckich z Grądek pod Maciejowicami, wsi położonej kilka kilometrów od Wisły, w sąsiedztwie starorzeczy, łęgów, dróg wysadzanych wierzbami. W kapeli gra skrzypek i bębnista, którzy zaczynali granie na zabawach w latach pięćdziesiątych mając 18 i 14 lat. Były to czasy mody na tanga i fokstroty, muzykanci jednak - z własnego wyboru - nauczyli się dawniejszego grania, święcąc dzięki temu triumfy na festiwalach. Porównując dawne zabawy z współczesnymi z niechęcią mówią: "Tylko kiwają się; a ile jest podpitych, takich kilkunastoletnich dziewcząt i chłopców! A kiedyś? Nikt nie pił, czasem chłopaki, po jednym, po kryjomu, dziewczyny nigdy. Zresztą żeby chłopak mógł pójść na zabawę musiał mieć osiemnaście lat".

Na podstawie materiałów nadesłanych przez panią Wandę Księżopolską.

Odwiedzi nas także "Kałynowe Grono", sympatyczne dziewczyny z Ukrainy, słuchaczki Róweńskiego Państwowego Instytutu Kultury na wydziale folkloru. "Urodziły się na wołyńskiej wsi i śpiewają piosenki na których się wychowały. Współtworzą kulturę wynikającą z ich własnych korzeni. Są w tym sensie autentyczne, choć w sposobie ich śpiewania odczuwa się ich własny temperament. Łączą więc archaiczną autentyczność z oryginalnością, czym odbiegają nieco od kanonu. Nie na tyle jednak by zrazić do siebie konserwatywnych jego zwolenników."

Cytowane informacje przesłaly nam kręgi zbliżone do zespołu

Co za tydzień?

Pod koniec października wraz z Remkiem Hanajem i Adamem Strugiem pojechaliśmy do Tarnogrodu na Ogólnopolski Sejmik Teatrów Wsi Polskiej. Różne o tym przeglądzie opinie słyszeliśmy, jednak jedno się powtarzało, że czasem można spotkać tam ciekawych muzykantów i zobaczyć interesujące przedstawienia - prawdziwe perełki. I tak też się stało. Wprawdzie nieco się na nie spóźniliśmy, ale i tak swoje zobaczyliśmy i usłyszeliśmy. Był to "Łostatni różaniec" w wykonaniu zespołu obrzędowego "Jarzębina" z Kocudzy (będziemy się starali pokazać ten spektakl w Wielkim Poście).

Ciekawym muzykantem okazał się skrzypek Stanisław Głaz z Dzwoli. Zaprosiliśmy go z bębnistą do Remontu wraz z w/w zespołem, który będzie muzykantom przyśpiewywać.

Pan Stanisław pochodzi z rodziny muzykującej od pokoleń. Pradziad i ojciec grali na skrzypcach, dziad na klarnecie. Prócz muzyki (podróżniaki, oberki) pan Głaz uraczył nas opowieścią, jak to grał jako dziecko na diabelskiej zabawie w starym dworze. Pewnie i we wtorek da się namówić na bajania o diabłach.

Do dziś jeszcze krążą opowieści w jego okolicach, jak to jego ojciec pod kościołem w Janowie przegrywając się ze skrzypkiem z innej wsi potrafił za sprawą magii sprawić by drugiemu wszystkie struny naraz się zerwały. Jedno jest pewne, że chęć do grania u niego jest olbrzymia. Sam zresztą mówi, że gdy spać w nocy nie może, bierze skrzypce i gra stare melodie, które sobie bez trudu przypomina.

Piotr Zgorzelski

Dom Tańca

Jak wieść niesie, prawdopodobnie we środę 8 listopada przygrywać będzie kapela Metów z Gliny (Rawskie). Dla tych, którzy są zainteresowani spotkaniami, zabawami i jeszcze nie wiedzą gdzie i kiedy podajemy do informacji, że cała rzecz odbywa się na Jezuickiej 4 (Stare Miasto) w każdą środę o godz. 18.00, wstęp 3 zł (nowa, obniżona cena! - zrezygnowano jednak z wliczonego napoju).

Informacje

Z różnych źródeł otrzymaliśmy następujące wieści o imprezach folklorystycznych i folkowych:

W warszawskim Muzeum Etnograficznym, przy ul. Kredytowej 1, do 8 grudnia trwa wystawa "Śmierć zapomniana".

14 listopada nastąpi otwarcie wystawy czasowej "Nie tylko samuraje". Telefon do Muzeum: 27 76 41...6.

Nauka Izraelskich tańców

W każdy czwartek o godzinie 18.30 w Teatrze Żydowskim na Placu Grzybowskim Izraelski Dom Kultury organizuje naukę tańców żydowskich. Zajęcia prowadzi Tova Gros, była tancerka z zespołu "Shalom". Bilet normalny kosztuje 2 zł. Studenci i uczniowie - 1 zł. Nauka obejmuje tradycyjne i współczesne tańce żydowskie.

"Muzyka odnaleziona"

W co drugi czwartek w 2 programie Polskiego Radia można posłuchać audycji Marii Baliszewskiej i Andrzeja Bieńkowskiego. Andrzej Bieńkowski - artysta malarz, profesor warszawskiej ASP, od kilkunastu lat zajmuje się prywatnie nagrywaniem i filmowaniem kapel i muzykantów z regionów radomskiego, opoczyńskiego i rawskiego.
Panu Bieńkowskiemu wręczono w pażdzierniku Nagrodę im. O.Kolberga w uznaniu jego pracy w odszukiwaniu i archiwizowaniu muzyki wiejskiej tych regionów.
Następna audycja "Muzyka odnaleziona" 16 listopada o godzinie 15.30.

Archiwum folklorystyczne

W Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk przy ulicy Długiej 26/28 znajduje się kapitalne archiwum nagrań tradycyjnej muzyki wiejskiej. Są to głównie nagrania z lat pięćdziesiątych, co za tym idzie szum starej płyty jest zapewniony. Gorąco namawiamy wszystkich fanów obecnych i przyszłych, jak również tych, którzy nie cierpią muzyki ludowej do odwiedzin (może zmienią zdanie). Zbiorami opiekuje się dr Piotr Dahlig.

Również i "Korzenie" posiadają skromne archiwum złożone z nagrań zrealizowanych podczas spotkań z muzykantami. Pytajcie o nie Piotra Zgorzelskiego.

Czekamy na wieści
Ktokolwiek słyszał o balangach, koncertach, zabawach, biesiadach czy innych spotkaniach ludzi z muzyką wiejską lub inspirowaną folklorem, proszony jest o poinformowanie o tym Szefa Korzeni tj. Piotra Zgorzelskiego. Ubiera się on w kolorowe gacie, po czym łatwo go poznać. Można też powiedzieć o tym Antkowi Beksiakowi. Ten zbyt kolorowych nie nosi, najwyżej czasem różowe.

Wyszukane

Gdy kiedyś na wsi na zabawach przygrywała dobra kapela mawiano,
że ich instrumenty gadają ze sobą jak żywe istoty.
Skrzypce gadały:będziem jedli, będziem pili, będziemy się weselili.
Basy odpowiadały: jak Bóg da, jak Bóg da, jak Bóg da.

Zasłyszane przez Ciacha

Kurpiowska legenda o powstaniu człowieka

Legendę tę słyszałem wielokrotnie w różnych częściach Kurpiowszczyzny, zoarówno Białej jak i Zielonej, jednak każda z wersji zasłyszanych była trochę odmienna w swej warstwie treściowej i językowej. Wersja poniższa pochodzi ze wsi Kamieńczyk koło Wyszkowa, a usłyszałem ją w Barze Nadburzańskim.

Na początku, zanim jeszcze nastali święty Józef z Maryją i Pan Jezus, było w niebie tylko czterech Bogów. Każdy z nich zasiadał na swoim tronie i odpoczywał. Bo stworzyli już ziemię, tak jak ją teraz widzisz, i napełnili ją wszelkimi dobrami. I stworzyli też rzekę, a ktokolwiek spojrzy na nią, powinien drżeć ze strachu i podziwu. I stworzyli też wiatr, ażeby stał na straży wszystkiego, co już uczynili. Brakowało im tylko człowieka który by pracę ich podziwiał. Wtedy jeden z czterech Bogów, ten co się ubiera na żółto, powiedział:

- Stwórzmy człowieka i dajmy mu poznać moc naszą i niechaj serce jego zapłonie wdzięcznością jak torf na bagnach.

Pozostali trzej skinęli głowami na znak zgody i poczęli szukać materiału, z którego by mogli go uczynić.

- Z czego zrobimy człowieka? - zapytali.

A wtedy ten, co się ubierał na żółto, wziął grudkę gliny i począł urabiać twarz, ręce i nogi. Pozostali trzej patrzyli z przyzwoleniem. Ale kiedy gliniany człowiek był gotów, poddali go próbie wody, a wtedy zmiękł i rozpadł się.

- Uczyńmy człowieka z drewna - rzekł ten co się ubierał na czerwono. Pozostali zgodzili się. Wtedy on ułamał gałąź i ostrzem noża począł wycinać ludzkie kształty. A kiedy człowieczek z drewna był już gotów, poddali go próbie wody i unosił się na niej, i ani członków nie tracił ani kształty mu się nie zatarły. Czterej Bogowie uradowali się wielce, ale kiedy poddali go próbie ognia, zaświrlił tylko i spłonął.

Czterej Bogowie całą noc strawili na rozmyślaniach. Aż w końcu ten, który ubierał się na czarno, rzekł do nich:

- Ja zaś radzę, abyśmy uczynili człowieka ze złota. - I wyjął grudę złota z Orzycy, bo ją tam wcześniej ukrył przed pozostałymi, i wszystka czterech przystąpili do pracy. Jeden przydał mu nos, drugi zęby, trzeci zaznaczył uszy do słuchania. A kiedy człowiek ze złota był już całkiem gotów, poddali go próbie wody i ognia. A ten wyszedł z nich jeszcze piękniejszy i bardziej lśniący. Wtedy czterej Bogowie popatrzyli na siebie z uznaniem i postawili człowieka ze złota na ziemi, i czekali aż pozna ich moc i zacznie głosić chwałę. Ale człowiek ze złota stał nieruchomy i niemy i ani drgnął. Jego serce było twarde i suche jak puszczański kamień. Wtedy Bogowie zwrócili do tego, który jeszcze nie wyraził swego zdania:

- Z czego mamy zrobić człowieka?

A ten, który nie ubierał się kolorowo, którego szaty nie miały żadnego koloru, powiedział:

- Zróbmy człowieka z ciała naszego.

I nożem z żelaza ostrego odciął sobie palce lewej ręki. A one poleciały z wiatrem i opadły na ziemię, między inne rzeczy, i nie przeszły ani próby wody, ani ognia. A czterej Bogowie z trudem odróżniali ludzi z ciała, bo z daleka wydawali im się nie więksi od robaków. Tak wytężali wzrok, że aż oczy im łzami zachodziły, aż w końcu powieki zaczęły im opadać i ogarnęła ich senność. Bóg ubrany na żółto ziewnął, a jego ziewnięcie otwarło usta pozostałych. I posnęli strudzeni, bo byli już bardzo starzy. A tym czasem na ziemi ludzie z ciała krzątali się na podobieństwo mrówek, nie robaków. Zdążyli już się nauczyć, które owoce nadają się do jedzenia, pod którym drzewem szukać schronienia przed deszczem, którą wodę pić można i jakie zwierzę nie gryzie. Aż któregoś dnia zobaczyli przed sobą człowieka ze złota i stanęli zdumieni. Blask jego bił ich w oczy, a kiedy zbliżyli doń swe dłonie, zostały się one zimne, jak od dotknięcia puszczańskiej żmiji. Przyszła pora jedzenia i ludzie z ciała dali kęs człowiekowi ze złota. A kiedy mieli odchodzić, wzięli człowieka ze złota na ramiona i ponieśli ze sobą. I tak dzień po dniu zatwardziałe serce człowieka ze złota tajało, aż w końcu słowa wdzięczności, które Bogowie w nim wyryli, spłynęły z jego ust.

Ocknęli się czterej Bogowie słysząc swoje imiona pośród hymnów pochwalnych. I zobaczyli, co zaszło na ziemi, gdy oni spali. I przystali na to. I odtąd zwą bogatym człowieka ze złota i biednym - człowieka z ciała. I rozkazali, aby bogaty opiekował się biednym i pomagał mu za dobrodziejstwa, jakie od niego otrzymał. I nakazali aby przy sądzie prawdy biedny odpowiadał za bogatego. Dlatego prawo nasze mówi, że żaden bogaty nie trafi do nieba, o ile jakiś biedny za rękę go tam nie zaprowadzi.

Grzegorz "Ciacho" Rybacki


Wydawca: Stowarzyszenie Riviera-Remont Scena "Korzenie".
Redakcja: Kasia Andrzejowska, Antoni Beksiak, Piotr z Warszawy Zgorzelski. Wszystkie projekty plakatów dla sceny Korzenie: Waldemar Umiastowski. Regularnie publikują: Remigiusz Mazur-Hanaj, Grzegorz "Ciacho" Rybacki.
Współpracują z nami i pomagają nam: Fundacja im. Stefana Batorego oraz Urząd Gminy Warszawa-Centrum.



Artykuł pochodzi ze strony Dom Tanca
http://www.domtanca.art.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.domtanca.art.pl/modules.php?name=Sections&op=viewarticle&artid=16