Gazetka nr 45, czwartek 23 października 1997

obrazki/korzenie/korzenie.jpg

Biuletyn Domu Tańca

c
z
ę
ś
ć
 
p
i
e
r
w
s
z
a

I. Powtórne Rozpoczęcie

II. Nasi goście

Kapela braci Łomżów spod Pilicy dotąd nie występowała w miastach. Trzonem kapeli jest Józef Łomża grający na harmonii 24 basowej. Towarzyszy mu brat - bardzo dobry bębnista, który przez wiele lat bębnił ze znaną w okolicy kapelą Latosa. Z kapelą przyjedzie też skrzypek - prawdopodobnie Wacław Rek (grał z kapelą Michalskiego) lub Józef Kocon. Kapela ma w repertuarze oberki, mazurki, polki i marsze. W Domu Tańca na Elektoralnej wystąpią 23 października.


c

z ę ś ć   d r u g a

I. O tych, co odeszli

Pogodne lato jesienniało już, gdy, wędrując po Lubelszczyźnie, dotarliśmy do wsi Krzemień. Był to ponad rok temu. Krzemień znajduje się niedaleko Janowa Lubelskiego. Wieś nawet dosyć spora, lecz panuje tam senny jakby spokój. Osoby postronne nie od razu zobaczą, ile tam zwykłych i wspaniałych rzeczy się dzieje. Prostota i ubóstwo tamtejszych ludzi to piękno, którego łatwo nie zauważyć.

W Krzemieniu mieszkali Józef Góra i pan Gzik być może najlepsza dwuosobowa kapela z tych stron. Wypytujemy o ich domy, zaprowadzono nas do skrzypka, pana Góry. Przyjął nas ciepło, starszy już człowiek, pogodny, choć trochę ra i

-Ja to już teraz niedużo gram mówi, - Smutno mi jest, bo żona zmarła, jestem teraz sam. I rękę sobie skaleczyło gram ?

Patrzę na spracowane, twarde ręce. Na prawej dłoni paskudzi się rana przemywana rivanolem. Odwieczny cud topornych, zmęczonych pracą rąk w zetknięciu z instrumentem. Czy zagra coś dla nas? Chętnie, ale najlepiej z Gzikiem, jak powiedział. Idziemy po pana Gzika, bębnistę. Nie znajdujemy go w domu jest z żoną na polu, grabi siano. Poproszony przez nas zostawia robotę. Wszyscy idziemy do Góry grać i słuchać.

I przez dwie godziny czas płynął inaczej, odmierzany polkami, oberkami dwóch wspaniałych muzykantów. Są bardzo dobrze zgrani. Cieszą się z tego, ż e jesteśmy, że ktoś chce ich słuchać. Żegnamy się, obiecując, że spotkamy się w Warszawie, gdy przyjadą do Domu Tańca.

Lecz stało się inaczej. Gdy przyjechali, my akurat nie mogliśmy przyjąć, zajęci różnymi rodzinnymi sprawami. Inne jest życie tutaj czas płynie zbyt szybko. Gubię się tu często, tracąc szansę spotkań, które wnoszą w życie radość i pokój.

Teraz, gdy Józef Góra odszedł, nie mogę już tego nadrobić. Wierzę tylko, że jest już tam szczęśliwy. Słucham niekiedy z nagrań Jego muzyki. Jakie to piękne, dzielić się z innymi swoim czasem, spokojem, talentem Jak to dobrze być prostym i pokornym. Jak daleko od tego odchodzimy.

Agnieszka Jeż (dawniej Siegel);

II. Zaduszki

Zaduszki - dzień, który poświęcamy naszym bliskim zmarłym. Idziemy na cmentarz, zapalamy znicz na grobie, wspominamy

Jak kiedyś obchodzono ten dzień? Cóż, było to święto nie dla żywych, lecz dla dusz, które odwiedzały w wigilijną noc 2 listopada miejsca, gdzie kiedyś mieszkały. Żyjący gościli tylko swoich zmarłych. Przygotowania rozpoczynały się w przeddzień dnia zadusznego od nieszporów, po których dawano księdzu pieniądze na podzwonne. W domu szykowano się na przybycie gości. Sprzątano, wysypywano piaskiem podłogę (a może następnego dnia na piasku będą odciśnięte stópki duszy?), napalano w piecu, aby dusze mogły się w nocy ogrzać. Stawiano na ławie miskę z wodą i ręcznik. Pieczono chleb, który krajano na tyle kromek, ilu w rodzinie było zmarłych (następnego dnia rozdawano go żebrakom przed kościołem, aby modlili się za dusze). Szykowano wieczerzę, którą pozostawiano na stole przez całą noc. I wcześnie kładziono się spać, aby nie przeszkadzać duszom, które przez całą noc odwiedzały swoje dawne gospodarstwo. Następnego dnia, w Zaduszki, także starano się nie przeszkadzać duszom. Nie wolno było wykonywać niektórych czynności, takich jak tkanie czy przędzenie, bo jakaś nierozważna dusza mogłaby się tam akurat przyplątać i zostałaby uwięziona w tkaninie. Nie należało także zamiatać a nawet wylewać brudnej wody, aby nie oblać duszy. Trzeba jednak dodać, że zachowywano ostrożność nie przez delikatność, lecz by nie obrazić dusz, które potrafiły być złośliwe i szkodzić żywym.

W nocy dusze nie tylko odwiedzały swoje domy, ale też zbierały się w kościele na mszy, którą odprawiał zmarły ksiądz. Odważni mogli spróbować spotkać tam swoich bliskich.

Prawdziwe święto rozpoczynało się rano. Na śniadanie i obiad przygotowywano specjalne potrawy, często w liczbie siedmiu czy dziewięciu. Z każdej z nich najpierw odkładano po łyżce do oddzielnej miski, z której posilały się dusze, a dopiero potem wszyscy mogli jeść. Po wczesnym śniadaniu odświętnie ubrani ludzie, kobiety zazwyczaj na czarno, szli do kościoła, aby razem z księdzem odmówić Zdrowaśki za te dusze, za które złożono ofiaręki? za kościele gospodynie rozdawały ubogim przyniesione z sobą jedzenie (chleb, kaszę, kawałki mięsa) i pieniądze. W pogodny dzień chodzono na cmentarz, aby tam karmić ubogich.

Na Białorusi do dziś (szczególnie na wiosenne Dziady, które są u prawosławnych ważniejszym świętem niż jesienne) ludzie idą na cmentarz, aby tam jeść i pić, zapraszając do uczestnictwa we wspominkach obcych ludzi (np. plączących się po cmentarzu etnografów). Część jedzenia pozostawiają na grobach dla zmarłych. Jeszcze długo stoją tam puste talerzyki i kieliszki. A na mogiłkach dzieci wzrusza widok cukierków i słoiczków z odżywkami.

Katarzyna Dąbek

III. Żywi i zmarli

Dusza słowiańska, wrażliwa na tchnienie pozamaterialne, przeżywa głęboko swój kontakt z zaświatem. Obrzędowość pośmiertna rozwinęła się bogato na tle zmieszanych uczuć szacunku i lęku. Lęk przeważał. Na równi ze światem antycznym, przodkowie nasi wierzyli, że zmarli zazdroszczą żywym pozostawania na ziemi. Usiłowano więc ujednać albo obezwładnić duchy przez dary składane do grobu wraz z ciałem, przez umieszczanie na mogile jadła i napoju, przez zaklęcia, rozlewanie wody pomiędzy domem a zmarłym, wynoszenie ciała przez okno, miast drzwiami. Rodzina w czasie pogrzebu smarowała twarze sadzą lub zasłaniała głowy lub zasłaniała głowy płachtami, by zmarły nie poznał krewniaków i nie wrócił ich śladem do domu. Ślady tych oraz innych zabiegów (zasłanianie zwierciadeł w domu, w którym leży zmarły) można odnaleźć po dziś dzień w naszej obyczajowości.

*

Przed pierwszą wojną światową w niektórych miejscowościach podgórskich Polski używano jeszcze, jak przed wiekami, łuczywa. W związku z tym we wsi Brenna, niedaleko Wisły, opowiadano następującą historię: Żył stary gazda z gaździną, wysoko na groniach. Wieczorem, kiedy gazda doił krowę, gaździna świeciła onemu łuczywem, bo bali się wtykać smolaka w ścianę. Chlew był bardzo kiepski, o pożar nietrudno. Któregoś roku, w same największe mrozy, gaździna umarła. Przez te śniegi nijak było ciało znieść na dół. Gazda czekał z pogrzebem do wiosny. A tymczasem, że zwłoki zmarzły na drewno, stawiał co wieczór nieboszczkę przy sobie w chlewie i kładł jej w zęby łuczywo. Kiedy przyszło do pogrzebu, farorz za głowę się złapał: - Jezus Maryjko! Pierona, cóż ona taka czarna? Czy ją czechmóny (diabły) targały? O, ni powiada wdowiec. Dobra była kobieta, jeszcze i po śmierci pięknie mi świeciła łuczywem, to ją, wiecie, kapkę osmaliło.

fragment z książki Zofii Kossak "Rok polski"

 

c
z
ę
ś
ć
 
t
r
z
e
c
i
a

I. Gdzie byliśmy latem

Nowogród, Myszyniec, Lelis - wsie kurpiowskie gdzie w lecie odbywały się przeglądy śpiewaczek i muzykantów z Kurpii Zielonych.

Dybki, Budy, Białebłoto - okolice na północ od Wyszkowa - Kurpie Białe

Jurki - chałupa w okolicach rodzinnych Ani Chrostowskiej (pod Łomżą) gdzie w żeńskim gronie śpiewano pieśni z Kurpiów.

Kozienice i okolice - poszukiwania zapomnianych muzykantów i śpiewaczek. Z repertuaru pań z Marianowa uczą się pieśni dziewczęta podczas żeńskich spotkań śpiewaczych.

Zasnął Janek na murawie, śniły mu się sny na jawie.
Śniła mu się gołębica jasny promień od księżyca.
I w tem śnie się Janek zbudził, I poszedł sobie powróżyć.
Wróżko, wróżko powróż ty mnie, Czy ten sen zrozumiesz, czy nie.

 Zasnął Janek na murawie

Izby w domu Agaty i Andrzeja Adamkiewiczów odbyły się warsztaty tańców łemkowskich, które poprowadzili Marysia i Jurek Starzyński; do tańca przygrywał ? w

Grabarka (koło Siemiatycz)- na górze koło wsi znajduje się prawosławny żeński monaster i dwie cerkwie: Przemienienia Pańskiego i Matki Boskiej :Wszystkich Strapionych Radość. Co roku 19 sierpnia, na Spasa (tzn. na Przemienienie Pańskie), przybywają tu pielgrzymki z całej Polski. Obchody rozpoczynają się w wigilię tego święta kiedy to przybywają wierni z przyniesionymi przez siebie krzyżami ofiarnymi w podzięce za Boską pomoc lub w pokucie za grzechy. Pod wzgórzem płynie strumyk mający moc uzdrawiającą wierni dokonują w nim ablucji i nabierają wody do butelek, aby zabrać do domu. Przez całą noc odbywa się czuwanie, tzw. wypominki za zmarłych, a następnego dnia święci się jabłka.

Jarosław - Festiwal muzyki dawnej Pieśni naszych korzeni?. Od rana do nocy œpiewanie chorału dominikańskiego, słuchanie wykładów o praktyce wykonawczej, codzienne nieszpory, koncerty zespołów Występowali m.in. Sirin, Linnamuusikud, Marcel Peres, Burkard Werhner), a wieczorami w klubie festiwalowym zabawy, tańce dawne i ludowe. W Nocy czuwania w klasztorze benedyktynek, wzięli udział m.in. Janusz Prusinowski i Anna i Witek Brodowie (cymbały, śpiew, skrzypce).

Kurs Domów Tańca w Rumunii z powodu powodzi i wycofania pociągów udało się jedynie Adamowi Radeckiemu wziąć udział w tej imprezie, której patronował Instytut Węgierski w Warszawie. Korespondencja wkrótce.

Rumunia

W Rumunii byłam już cztery razy. Nie było to nigdy łatwe podróżowanie. Jest tam wiele pięknych miejsc, które te trudy wynagradzają, ale wszystko to prowokowało mnie zawsze do pytań: po co się podróżuje, zostawia znane i rusza w niepewne? Moje peregrynacje różniły się bardzo od obecnych turystycznych standardów, byliśmy narażeni na przemoc ze strony celników na granicy, na żądania łapówek. Sypialiśmy na dworcach i po krzakach, wszystko dlatego, że nie jesteśmy zbyt zamożni. Lecz dopiero w takim trudzie odkryłam sens i radość z podróży. To doskonała szkoła życia. Uczy ubóstwa, pokory, otwarcia na innych. Jadąc w rumuńskie Karpaty, braliśmy jak najmniej rzeczy jak to cudownie jest zobaczyć bez ilu niepotrzebnych sprzętów można się obejść, jak dobrze jest zrzucić choć na chwilę ciężar posiadania i powiązania z rzeczami. Otwartość na zdarzenia, na fakty, branie życia takiego, jak się dzieje, rezygnację z kunsztownych, męczących i ambitnych planów, wymuszały na nas, po prostu, okoliczności.

Co krok to niespodzianka. Czas trochę inaczej płynie wolniej, spokojniej. Brakuje rozkładu Autobusów? Nie szkodzi, miejscowy na własnym zegarku pokazuje: między piętnastą a osiemnastą przyjedzie. Nikt się nie śpieszy, nie denerwuje, ludzie gawędzą miło na przystanku.

Nie mieliśmy gdzie spać w Bukareszcie, nie można znaleźć żadnego taniego noclegu. I oto dwie studentki, przypadkowo dowiedziawszy się o naszym kłopocie oferują nam spanie w swoim pokoju w akademiku. Ubóstwo tego miejsca biło w oczy. Pokoik był tak ciasny, że gdy położyliśmy się na podłodze, nie można już było otworzyć drzwi.

Po jakimś czasie zauważam, że mój organizm ma pewne granice tolerancji na niewygody. Granice w czasie. Powiedzmy, przez tydzień wiele zniosę, ale potem chcę już wracać. I tu odkrywam wielki sens podróży docieranie do własnych ograniczeń, poznawanie ich i przekraczanie. Łamanie rutyny, która na ten tydzień umie się przyczaić, lecz potem domaga się y

Rumunia to kraj kontrastów. Bukareszt niegdyś jedno z piękniejszych miast w Europie, obecnie swoista mieszanka. Stara cerkiew obok szerokich dymiących kominów fabrycznych. Secesyjne kamienice przyklejone do potwornych, betonowych gniotów. Nadęte dziwaczne socrealistyczne budownictwo obok drewnianych domków. Miasto i wieś, ciasnota i szerokie panoramiczne place. Część architektury ma cechy tureckie, orientalne. Miasto można zwiedzać godzinami.

Szczególnie piękna jest Bukowina w Karpatach północnej Rumunii. Wspaniałe góry, wsie, gdzie mieszkają wciąż Polacy. Niesamowite wrażenie robią monastyry. Kilka z nich jest malowanych także z zewnątrz. Farby nie wyblakły przez kilkaset lat.

Z jaką ogromną życzliwością zupełnie obcych ludzi spotkaliśmy się tam. Za darmo przynosili jedzenie ziemniaki, ser, zupę, mleko. Pytają, czy wolimy mleko zimne, ciepłe czy przegotowane. Są biedni, ale jak pięknie mieszkają! Domy buduje się tam z drewna. Mają urozmaicone bryły: zwyżki, podcienia, tarasy wszystko pięknie wykończone w drewnie. Takie bramy i koronkowe obudowy studni z wieżyczkami, to istne perełki. Nigdzie nie widatam. śmieci, brudu, bałaganu, nie ma np. góry węgla nie zrzuconej do piwnicy, czy błotnistego klepiska. Piękny kraj.

Gdy wyjeżdżaliśmy towarzyszyła nam gromada Cyganów jadących do Polski. Jechali w dużej grupie, z małymi dziećmi. W przeciwieństwie do nas, świetnie czuli się w podróży pociągiem (a trzeba jeszcze wiedzieć, jak taki pociąg rumuński wygląda) Robili w łazience pranie (korzystając z bieżącej wody), cerowali dzieciom ubranka, œpiewali i tańczyli. Ciekawe, czym dla nich jest podróż. Przemieszczają się przecież tak często z miejsca na miejsce. Szkoda tylko, że tutaj będą biedować na ulicy.

Inaczej jednak patrzę na nich po tych wyjazdach do Rumunii. Jeśli podróż jest we mnie, znaczy to, że ojczyzna jest wszędzie.

Agnieszka Jeż (dawniej Siegel)

 

c
z
ę
ś
ć
  c z w a r t
a

I. To, co jest ...

Żeńskie spotkania śpiewacze tradycyjnie w środy od godz. 18 do 20. Prosimy kontaktować się z Katarzyną Andrzejowską pod numerem tel. 831 4959. Słowa pieśni których się uczymy drukujemy w niniejszym numerze.

Męskie spotkania śpiewacze organizuje ostatnio Paweł Biało - tel. 48 45 04. Drugie - już w przyszłym tygodniu.

Internet - w czerwcu powstała lista dyskusyjna muzykant, którą opiekuje się Karol Karol Ejgenberg. Można tam zapoznać się głównie z opiniami o muzyce folkowej, dowiedzieć o koncertach folkowych. Sporadycznie pojawiają się pojedyncze głosy o muzyce ludowej. Do uczestnictwa potrzebne jest konto e-mail. Aby się zapisać, należy wysłać na adres LISTSERV@ PLEARN.EDU.PL  list elektroniczny bez tematu o treści: SUBSCRIBE MUZYKANT {IMIE NAZWISKO}.

Strona internetowa Domu Tańca http://www.polbox.com/k/klejnas zamieszcza informacje o koncertach muzyki ludowej w Domu Tańca i nie tylko, teksty pieśni - których w całości można się nauczyć na spotkaniach śpiewaczych. Także ostatni numer Gazetki będzie można tam przeczytać.

Komplet 6 płyt kompaktowych wydało Radiowe Centrum Kultury Ludowej. Płyty z muzyką z regionu Mazowsza, Kurpiów Zielonych, Lubelskiego, Małopolski północnej (kieleckie, radomskie), Wielkopolski i Podhala są już prawdopodobnie do nabycia w sklepach muzycznych i płytowych (dystrybutor - Pomaton).

Kasety z muzyką kapel rzeszowskich (m.in. Kapela Pogody z Kolbuszowej) wydane przez Polonia Records widziane były w księgarni przy Uniwersytecie Warszawskim, oraz w EMPiKu przy ul. Nowy Świat w Warszawie.

Polacy, Niemcy, Kaszubi - wystawa fotograficzna obrazująca życie codzienne kaszubskiej prowincji (majątek Wilcze Błota oraz okoliczne wsie) końca XIX wieku; Na wielu zdjęciach występuje Alexander Treichel - etnograf, badacz Prus Królewskich. Wystawa czynna do 7 listopada. Niemiecki Instytut Historyczny (XVII piętro Pałacu Kultury).

Muzeum Etnograficzne w Warszawie zaprasza na trzy wystawy: Duda Gracz. Obrazy prowincjonalno-gminne, Portret chłopski. Malarstwo Stanisława Baja, Lalki japońzaprasza na października o godz. 1800, Związek Ukraińców w Polsce i Muzeum Etnograficzne zapraszają na promocję książki Wiedźmy, czarty i święci Huculszczyzny. Mity i legendy. W programie przewidziano wystąpienie autorki książki, Oli Hnatiuk, autora projektu graficznego, Petra Humeniuka, znawcy kultury huculskiej, Iwana Hreczki oraz muzyczną niespodziankęci

Wrocław - teatr Buto. W dniach 27 -31 października odbędzie się w Ośrodku Badań Twórczości J.Grotowskiego we Wrocławiu Festiwal Tańca Buto. Wystąpi oglądany już we Wrocławiu Daisuke Yoshimoto mistrz  tańca buto oraz rekomendowani przez niego tancerze. Ośrodek Badań Twórczości J. Grotowskiego i Poszukiwań Teatralno-Kulturowych, Wrocław, Rynek Ratusz 23, tel. 44 53 20, tel/fax 34 34 267;

Muzeum Etnograficzne w Krakowie zaprasza na wystawę "Teatr Azji", która będzie prezentowana od 24.X.1997 do 30.IV.1998 w budynku muzeum przy ul Krakowskiej 46.

Muzeum Mazowieckie w Płocku "Strój ludowy na Mazowszu. Ze zbiorów Muzeum Mazowieckiego w Płocku". Spichlerz - Płock, ul. Kazimierza Wielkiego 11b

Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu "Maszyny i narzędzia rolnicze z XIX i  i początku XX wieku"

Festiwal Kultury i Sztuki Hiszpańskiej i Latynoamerykańskiej od 17 do 26 października

Galeria ABAKUS Oswojeni przez Białoruś - Stołeczne Centrum Edukacji Kulturalnej, Warszawa, Stare Miasto, ul. Jezuicka 4, tel. 313762,315393. Galeria czynna jest codziennie od 11.00 do 18.00. Wystawa będzie trwać do 9 listopada.

Białoruś widziana oczami studenta - etnologa

Pięć lat trzeba tu żyć, by stać się Białorusem powiedział jeden z naszych rozmówców. MY (sześciu studentów wraz z opiekunem z Katedry Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, spędziliśmy na Białorusi, a dokładnie w okolicach Nieświeża, już około trzech miesięcy. Nasze przyjazdy na Białoruś związane są z, prowadzonymi tu od 1996 roku, badaniami etnologicznymi nt. identyfikacji narodowej, etnicznej, wyznaniowej i społecznej mieszkańców nieświeskiego.

Gdy pierwszy raz przyjechaliśmy do Nieświeża wszystko wydawało się proste i zrozumiałe. Dość szybko jednak przekonaliśmy się o błędzie naszej oceny. Na turystach spędzających tu na ogół dwie, trzy godziny, Nieśwież robi wrażenie miasteczka przede wszystkim małego, ładnego i zabytkowego. Podobnie jak wszyscy przybysze, i my zaczęliśmy od tego co najbardziej zewnętrzne, od zwiedzania. Odwiedziliśmy pałac Radziwiłłów - wykorzystywany obecnie jako sanatorium, kościół, przeszliśmy się główną ulicą, wiodącą od dworca autobusowego do Bramy Słuckiej, i dalej między jeziorami do cmentarza. Wrażenia, oparte jedynie o odczucia estetyczne, dały obraz Nieświeża takiego jaki widzą jedynie turyści. My zaś, chcieliśmy czegoś więcej. Już pierwsze rozmowy z mieszkańcami uświadomiły nam, że Nieśwież oprócz tego, że jest miastem zabytkowym, jest przede wszystkim rodzajem tygla narodowości i wyznań, że wciąż można tu spotkać dawny podział społeczny na chłopów i szlachtę. W nieświeskim żyją siebie: Białorusini, Polacy, Rosjanie, Ukraińcy, Cyganie, Żydzi, Ormianie, Gruzini, Tatarzy. Są tu wyznawcy Katolicyzmu, Prawosławia, protestantyzmu, islamu, ale także zdarzają się i niewierzący. Zaś, tuż pod Nieświeżem wciąż można usłyszeć, że wioski dzielone są na te chłopskie i te szlacheckie. To powoduje, że nie można oprzeć się wrażeniu, że za każdym przyjazdem, poznaje się nowe oblicze Nieświeża, tego codziennego, ale i odświętnego.

W miarę możliwości staraliśmy się utrwalić to, czego byliśmy świadkami. Efektem jest wystawa fotograficzna pt. "Oswojeni przez Białoruś". Prezentujemy na niej 42 fotografie kolorowe i czarno-białe. Są to zdjęcia amatorskie. O ich wartości stanowi jednak nie artyzm, ale rzeczywistość, jaką udało się utrwalić. Pokazujemy więc zabytki Nieświeża, mieszkańców, charakterystyczne momenty z życia, jak np. przebieranie ziemniaków, znoszenie siana, a także próbujemy zwrócić widzowi uwagę na tę wielość narodowościową i wyznaniową, z którą się zetknęliśmy. Komentarzem do zdjęć są fragmenty z rozmów, które przeprowadziliśmy. Są one w dwóch wersjach językowych: w mieszance polsko-rosyjsko-białoruskiej, pisanej w transkrypcji półliterackiej i w języku polskim (tłumaczenie). Ponadto pokazujemy na wystawie przedmioty, przywiezione przez nas z Białorusi. Są to: okno z tradycyjną ozdobą abnalicznikiem, kosz, ręcznik, kapa, cep.

To co przedstawiliśmy jest naszym spojrzeniem na Białoruś, jest wynikiem naszej refleksji z kolejnych wyjazdów. Chcemy się podzielić naszym punktem widzenia, dlatego serdecznie zapraszamy do obejrzenia naszej wystawy "Oswojeni przez Białoruś".

Katarzyna Waszczyńska

II. ... i co będzie

Rzeszów - Konkurs Tradycyjnego Tańca Ludowego organizowany przez Wojewódzki Dom Kultury. będzie trwał od soboty 25 X (godz.10 do 18) do niedzieli 26 X (od godz. 10). Wystąpi 11 kapel z tancerzami, m.in. z regionów rzeszowskiego, lubelskiego, suwalskiego, nowosądeckiego, krośnieńskiego i sieradzkiego. Wyjazd chętnych z Warszawy pod wodzą Piotra Piszczatowskiego.

Kraków - Fundacja Muzyka KresóFundacja  przygotowuje w dniach 24-25 października (piątek, sobota) z serii "Muzyka utracona" spotkanie z pieśniami leśnymi i polnymi. W piątek o godz. 183o wystąpią zespoły z Kurpiów Zielonych - ze wsi Bandysie i Długie, o godz. 1900 - zespół z białoruskiego Polesia, ze wsi Reczyca a o 2100 zacznie się Noc tańca z tradycyjnymi tańcami łemkowskimi. W sobotę o godz. 1830 wystąpi zespół Verdingis z Wilna, o 1930 zespół z Polesia ukraińskiego, ze wsi Zbrańki, a o godz. 2100 Noc tańca z tradycyjnymi tańcami ukraińskimi. Wszystkie koncerty odbywać się będą w teatrze Bückleina przy ul. Lubicz 5a (na tyłach hotelu Europejskiego/przy Dworcu). Nocleg 19 zł - hotel Lula, bilety 4  zł (studenci). Telefon do Fundacji 0-81 5328521

Wszystkich świętych

Gdy utniesz z dębu gałąź a ta będzie sucha - ciężkiej zimy, gdy mokra - wilgotnej otucha.

św.. Hubert 3.XI

Kiedy swego czasu goły las nastaje św. Hubert z lasu cały obiad daje.

Św.. Marcin 11.XI

Czasem liść się gęsto trzyma, nie chce słać się dla Marcina.

Święty Marcin po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie.

Jesień, kiedy obejdzie się bez słoty, zima tęgości przysposobi, cnoty.

Jesień owoce lubi, wiosna kwiaty, lato zboże, a zima komin gnuśnej chaty.

Jesień wino i jabłka rozmaite dawa, potem do gotowego gnuśna zima wstawa.

 

c
z
ę
ś
ć
p i ą t a

I. Z Kurpiów Zielonych

Leć głosie po rosie
Do Jasia mojego
Niech on nie przyjezdzo
Bo ja mam jiennego

Niech on nie przyjezdzo
Konika nie trudzi
Jeśli mnie nie zierzy
Niech się spyta ludzi......

 

Jadź wraciszku na wojenke
A przywieź mi na sukienke

Na sukienke czerwonego
Na fartusek zielonego

Mas siostrzycko boso chodzić
Nie daj ze sia chłopcom zwodzić

Ona brata nie słuchała
Chłopcom ze zwodzić sia dała


Biuletyn wydawany przez Stowarzyszenie Dom Tańca
domtanca@domtanca.art.pl

Redakcja: Katarzyna Andrzejowska, Katarzyna Dąbek
logo biuletynu: Waldemar Umiastowski

 





Artykuł pochodzi ze strony Dom Tanca
http://www.domtanca.art.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.domtanca.art.pl/modules.php?name=Sections&op=viewarticle&artid=52