Gazetka nr 44, 24 kwietnia 1997

GAZETKA TYMCZASOWA
[w oryginale maszynopis]

Dziś w Domu Tańca w Warszawskim Ośrodku Kulturalnym przy ulicy Elektoralnej wystąpi kapela Piotra Gacy ze Rdzowa (radomskie). w skład kapeli wchodzą skrzypek Piotr Gaca, harmonista Stanisław Gaca i bębnista Stanisław Ciarkowski.

Kapela grała już wielokrotnie w Domu Tańca, ostatnio 9 stycznia 1997 jeszcze na spotkaniach Domu Tańca przy Jezuickiej. Z tego też czasu pochodzi nagranie opowieści pana Piotra Gacy.

JAK TO PAN GACA NA BANDYCKIEJ ZABAWIE GRYWAŁ

„Było to za okupacji. Oj, było wtedy wesel. U nas to bawili się ludzie. Po trzy dni wesela były. Nie tak jak jedyn dzień, czy przez noc – tylko przez trzy dni. Ja to po trzy tygodnie nie byłem w ogóle w domu. W karnawale i w zimę to wcale do domu nie przychodziłem, tylko jak poszedłem na jedne wioske grać, to później tylko furmanka przychodziła, i z wesela na wesele furmanką mnie wozili. Wszędzie musiałem jechać i grać. A ile bójki o to było jeszcze… Ile się tam pobiły...

Furman przyjechał po mnie na drugie wesele na wieś. Jak przyjechał, to wygnały go i musiał chłopina uciekać, bo jak nie – to byłby dostoł. I musiałem grać dotąd, dopóki óni chcieli. Co miałem do dwunastej w nocy grać, to się skończyło dopiero rano /.../

Kiedyś to było inaczej. To była tragedia! Muzykant to ucierpiał wtedy tyle, ile weszło. A jak potrzeba było trzy godziny grać?! Facet wyszedł i mówi, że ón potrzebuje tańczyć, zmienia trzy tancerki i wszystkie rzeczy trzeba było odegrać: i polki, i mazurki, i oberki, i walce. Wszystko w tym się musiało zmieścić – ale trzy godziny! To ja bym tylko tak powiedział, żeby te rękę tak /w górze/ trzymać trzy godziny. Tylko trzymać, wcale nie grać...

Różne cuda się odgrywały, nie z tej ziemi. A ile razy tak było, że grało się na weselu u gospodarza, a przyszła partyzantka, i wzieni mnie na plecy, zabrały tam gdzie chciały. Bo miały tam już stos karabinów ustawiony, tam gdzieś, na jakiejś sali, u jakiegoś gospodarza drugiego – u bandziora drugiego – nie to, że u gospodarza. Bo gospodarz to by nie wpuścił, ino u drugiego – bandziora. U takie samego, jak i óne były. To przyszły, wykradły mnie, zabrały, tyn cłowiek na weselu ani to ni mioł nic do powiedzenia. Oni to na weselu się nie bawili, ale miały swoje zabawy. Przeważnie ino w nocy.

Jak się zeszły gdzieś na jakąś sale, tam był na przykład niedaleko taki dworek. Kiedy był dawny dwór, a potem zostały takie ni baraki. Tam miały schadzke. To tam się naschodziło ich może przeszło sześćdziesięciu – tych partyzantów. A jeden przyszedł, ja grałem na weselu, wzioł mnie, na plecy zabroł. Wzioł mnie do nich na pałacyk. Tam słoniny, wędliny, wszystkiego tam było nakrojone, tam działo się różne rzecy.

Tam całe boki słoniny, mięsa leżały na betonie. Gdzie one to później wzięły – to ja nie wiem. I karabiny w stosie poustawiane w kozły. Trzy kozły było tych karabinów. Jajów, wszystkiego, nasmażone, narobione, tego jedzenia, wódki, bimbru… Ale miału kanade, to miały kanade. Kradły, biły ludzi, zabijały – ale miały dobrze. I musiałem grać do rana.

Nieee, nijakich kobit nie miały! Jedne kobite tylko miały, to te kucharke. Tańczyły jedne z drugim. Same te partyzanty tam tańcowały. Jeden z drugim. Tako bandycko zabawa.

A ja musiałem grać, bo pod bojaźnią, pod strachem. Powiedziały, że buzie utrzyć i nic nie mówić, że tu tako imprezo się odbyła. Ale jeść to dały, kozały mi jeść ile chcieć. Ale jak byłem pod strachem, to chciało mi się jeść? Tam mowa o tym. A wreszcie one tam nasmażyły tego całe kawały, to nawet niemiło było jeść tego. No, ale co miałem zrobić.”

Z Piotrem Gacą rozmawiała K. Andrzejowska

ZA TYDZIEŃ

1 maja w Domu Tańca nie będzie zabawy. Zapraszamy za dwa tygodnie. Na Elektoralną przyjedzie wtedy kapela wraz z zespołem śpiewaczym z Szypliszek (suwalskie). Kapelę będziemy gościć po raz pierwszy, za to zespół śpiewaczy występował już u nas, ostatnio podczas Postu w kościele św. Krzyża w Warszawie.

W maju spodziewamy się również Kapeli Stefana Winnickiego z Łowicza, najsłynniejszej łowickiej kapeli grającej kujawiaki, oberki i polki (22 maja).

UZUPEŁNIENIE

Z powodów niezależnych od Redakcji nie ukazały się w terminie trzy numery Gazetki KORZENIE, a to:

nr 5/97 (41), 3 kwietnia – Kapela Marczuków z Zakalinek k/Janowa Podlaskiego,

nr 6/97 (42), 10 kwietnia 1997 – Kapela Kretowiczów i Oczosiów z Głogowa Małopolskiego k/Rzeszowa,

nr 7/97 (43), 17 kwietnia 1997 – Kapela Bobowskiego z Kurpiów Białych.

Wymienione numery Gazetki mogą zostać powielone na indywidualne zamówienie zainteresowanych osób u Redaktora.


Gazetka wydawana przez Stowarzyszenie DOM TAŃCA
redaguje
KATARZYNA ANDRZEJOWSKA

wersja elektroniczna odzyskana przez Lenę Smakowską





Artykuł pochodzi ze strony Dom Tanca
http://www.domtanca.art.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.domtanca.art.pl/modules.php?name=Sections&op=viewarticle&artid=51