Gazetka nr 9, wtorek 5 grudnia 1995
w Remoncie


Gdyby ktoś jeszcze tego nie wiedział: Korzenie są imprezą cykliczną (każdy wtorek, drzwi otwieramy o godz. 18.30). Zapraszać będziemy na nasze spotkania wiejskich mistrzów ­muzykantów, którzy zagrają nam tak, jak grywało się dawniej na wsi, bez stylizacji, opracowań i innych "upiększeń". Jeśli ktoś nie potrafi tańczyć, to nie ma się czym przejmować, nic specjalnie trudnego - trzeba tylko chcieć (zobacz również hasło "Dom Tańca"). Jeśli ktoś z Szanownych Gości przyniesie ze sobą coś smacznego, np. ciasto, sałatkę, grzybki czy ogóreczki i będzie się chciał podzielić ze wszystkimi - przyjmiemy to z entuzjazmem. (Aj-waj-waj! Przepyszne ciasta przynoszą Aneta i Kalina. Organizatorzy ślicznie dziękują.) Wstęp kosztuje 2,50 zł., a dla urwisów do lat 9 wstęp bezpłatny. >> Piwo za darmo: od elbląskiego browaru EB otrzymaliśmy w prezencie, prócz ław i stołów, beczkę piwa oraz kilka naklejek. W związku z tym co tydzień każdy z sześćdziesięciu pierwszych szczęśliwców posiadających bilet i ukończone 18 lat otrzyma kufelek piwa lub tzw. napój chłodzący (do wyboru).

Dziś

Kapela Kazimierza Kantora z Dębicy (Rzeszowskie).
Pan Kazimierz wywodzi się z rodziny, w której tradycje muzyczne są bardzo głębokie - muzykowali ojciec i bracia. Grać i śpiewać będą głównie melodie weselne (poleczki-tramelki, oberki). Skrzypce, dwa sekundy, basy to klasyczny, najstarszy skład w jakim kapele grywały niegdyś na terenie rzeszowszczyzny. Skrzypek opowiada, że dawniej było tak z zabawami iż płaciło się od każdego zamawianego tańca. Zamawiający wrzucając pieniądze do basów wybierał utwór (często samemu przyśpiewując melodię) oraz mówił ile i które pary mogą razem z nim do zamówionej nuty tańczyć.

Na podstawie informacji
nadesłanych przez kapelę.

Co za tydzień?

Nadszedł adwent, zatem podążając (w przybliżeniu) w rytmie tradycyjnego kalendarza dwa ostatnie spotkania poświęcimy pieśniom, opowieściom, obrzędom. Będzie to czas na przypomnienie ludowych kolęd (znanych już niektórym z nas), nauczenie się nowych oraz posłuchanie obrzędowych pieśni świeckich. Zaproszeni goście na naszą prośbę zaśpiewają te najstarsze, najpiękniejsze, najmniej dziś znane. Będą te spotkania nieco krótsze niż zwykle (do godz. 21), ciągle jednak z tradycyjnym poczęstunkiem - czym chata bogata (ziemniaki w łupinach, biała kiełbasa) - uwaga! nasi goście przywiozą własne tradycyjne potrawy świąteczne! 12 XII zapraszamy na wieczór kurpiowski, a 19 XII na lubelsko-biłgorajski. W styczniu przyjadą do nas kolędnicy z herodami, a także powrócimy do "karczemnych" zabaw i hulanek jak przystało na karnawał.

(han i pan, poprawił he-man)

Zespół Śpiewaczy z Nowej Rudy

Kobziety z Nowej Rudy całe swoje zycie, od maleńkości, spsiewały na zioskowych weselach, chrzcinach, pogrzebach i mozykach. Pomyleć sia, jek cia wszystkie znajome zidzo, to duzo gorzej niz w Warsiazie na rynku. Zioskowe dziewcoki musiały unieć spsiewać tak samo jek robzieć płachty na krosnach abo psiec chleb. Do takiego mruka, co to zodnej psiosnecki nie unie, zoden kawaler nawet w rajby nie zajechoł, nie muzionc o zeniacce. Totez zaspsiewajo kobzietki z Nowej Rudy kolandy i pastorałki dokładnie tak, jek je matki ucyły, a jek ony jeko matki i bobki, uco swoje dzieci i wnuki. Prazie wszystkie w tej ziosce sia urodziły, w kurpsioskiej chałupsie u ojca i matki przezyły swoje młode lata, z tej zioski wziany chłopow i tutaj wychowały swoje dzieci. Casem, jek gdzie pojechały, słysały psiosnecki z innech stron, ale te, ze swojej rodzinnej zioski nojbarzej lubzią. Te sia jem nojlepsiej zidzo i te Wom zaspsiewajo.
Teresa Pardo

Dom Tańca

Dom Tańca niczego nie naucza, nikogo nie poucza, nie kultywuje, nie rekonstruuje, a nawet nie konserwuje. Istotą Domu Tańca są ludzie, którzy spotykają się by tańczyć; w razie potrzeby i na życzenie pokazujemy kroki.
Katarzyna Leżeńska
Adres: Jezuicka 4 - dzień: 6 grudnia od 6 po południu - wejście: za 3 zł.

Informacje

Z różnych źródeł otrzymaliśmy następujące wieści o imprezach folklorystycznych i folkowych:

W warszawskim Muzeum Etnograficznym, przy ul. Kredytowej 1, od 24 listopada trwa wystawa "Nikifor - życie i twórczość". Telefon do Muzeum: 27 76 41...6.

W telewizorze we czwartek, siódmego grudnia nasz Mistrz Andrzej Bieńkowski wystąpi w programie "Pegaz" i będzie opowiadał o swojej działalności etnograficznej oraz twórczości malarskiej inspirowanej kulturą wiejską. Pokazane zostaną fragmenty jego filmów o muzykantach, zdjęcia i obrazy.
"Pegaz", 7 grudnia godz. 22.25, Program I TVP.

Varsovia Manta
Zespół istnieje od ponad 10 lat. Jako jeden z pierwszych grał w Polsce muzyce andyjską, z czasem jednak zaczął poszukiwać inspiracji w innych kulturach ludowych, nie wyłączając polskiej. Obecnie łączy folklory różnych stron świata przetwarzając je w sobie właściwy sposób. Zespół posiada instrumentarium czysto akustyczne, a niektóre z instrumentów: bębny, flety czy fletnie robione są przez samych muzyków. Członkowie zespołu chcieliby, aby ich twórczość była pewną alternatywą na to, co jest emitowane w massmediach dla młodych odbiorców. Varsovia Manta zapraszana jest wszędzie; od sal szkolnych, domów kultury, klubów studenckich po filharmonie. Zespół grał i na festiwalach folkowych, rockowych czy festiwalach muzyki klasycznej.

Słuchacze to ludzie w różnym wieku, różnych profesji i światopoglądów, łączy ich jednak wielka muzyczna wrażliwość. Muzycy zespołu mają nadzieję, iż muzyka folk jaką grają coraz częściej gościć będzie w radiu i telewizji.

Mariusz Puchłowski

Remont 9 XII, godz. 17.30, bilety w Kasach Remontu ­ pokój 10 i w kasie Kina Kwant: w przedsprzedaży 5,50 zł; w dniu koncertów 6,50 zł.


Nowa romantyczność. - Ballada -
>Słuchaj dzieweczko!<
Ona nie słucha...
Mickiewicz
Łamie dłoń, z rozwianym włosem
Wybiega z domu i woła,
Wpółrzewnym, wpółgniewnym głosem,
A tłum się zbiega dokoła.

"Kto mi żyć kazał na świecie,
Kogo kląć, kogo mam winić?
Chłód mrozi, ciemność mię gniecie.
Gdzie iść? Co począć? Co czynić?...

"O! Ten świat, ten świat!... O! ludzie!
Wy martwi, zimni, wy ślepi!
Gdzież, kto wam doda sił w trudzie?
Kto was w zwątpieniach pokrzepi?

"Krzyż z drzewa, kościół z kamienia,
Ale ja!.... miejcie nadzieję!
Postęp was zbudzi z uśpienia,
Wiedza swem światłem ogrzeje.

"A ja - ja, stojąc na miedzy,
Co dwory dzieli od włości,
W imię Postępu i Wiedzy
Dam hasło sprawiedliwości!"

"Wszelki duch! - krzyknął dziad stary.
Co ona płacze i kwili?
Mowi, że niema w nic wiary,
A chce byśmy w nią wierzyli.

O jakiejś wiedzy nam plecie,
Za jej brak beszta nas w gniewie,
A po co, na co na świecie
I jak żyć - sama nic niewie.

Lepszy nasz rozum prostaczy,
On nam cel życia pokazał:
Znosić, co Pan Bóg przeznaczy,
Czyniąc, co Pan Bóg przykazał.

Dla niej krzyż tylko jest z drzewa,
A jej Bóg-Postęp to nie nasz.
Niechże mu sobie hymn śpiewa,
A my - my zmówmy Ojcze nasz!"...

A. E. Odyniec
Bieda niczego się nie boi: ni przekleństwa, ni narzekania, ani bitki .
Ale zaraz ucieka stamtąd, gdzie poczuje pieniądze.
podał F. Kotula
Szkarłat i jedwab, aksamit i atłas wygaszają ogień w kuchni.
Jeszcze nie bieda, bo robaków jeszcze w dupie nie masz.
Jak bieda dokucza, trzeba z nią iść do tańca, tedy ona ucieknie.
Bo to ludzie i dawniej, za naszych pradziadków
i teraz jednako głupie bywają.
podał T. Oracki
Kuternoga
Opowieść Bogusława Komasińskiego mieszkańca wsi Młochów koło Nadarzyna na Mazowszu.

Była sobie taka jedna wioska. Żyli w niej ludziska spokojnie, dbając każdy o siebie i o swój dobytek, pędząc życie w znojnym trudzie, ni to w jakimś śnie ciężkim, zaklętym.

Była tam szkoła - ot zmora ciężka, zesłana przez Boga za jakieś ciężkie grzechy gminy. Był kościół, by raz na tydzień przypomnieć o Bogu, a była i karczma, gdzie złą i dobrą dolę zalewano.

Wieś była bidniutka i nie leżała przy gościńcu, i skoro tylko spadły deszcze, drogi stawały się nie do przebycia, ale najgorzej było tam koło tej olszyny. Ni do młyna ni do miasta wtenczas nie ruszył, bo koło olszyny nie przejedzie nawet pustą furą, a że ludziska setki lat koło olszyny klęli, to i miejsce to nazwali zaklętym, czy przeklętym. Aż zdarzyło się jakoś po wojnie, że obok naszej wioski dostał kawał gruntu jakiś inwalida wojskowy. Ot taka pokraka bez nogi, z jakimś krzyżem na piersiach. Przyjechał jedną szkapą, lichym wozikiem, a na wozie wielkie skarby, siekiera, łopata, jakiś pług stary, dwa koce podarte i różne rupiecie. Była i jakaś łysa krowina.

Uśmiechali się we wsi ludziska i patrzyli na tego przybłędę jak na takiego "podróżnego", co to się na noc prosi, a zza cholewy nóż mu wystaje. Ale po kilku dniach uspokoili się, bo cóż złego może ludziom zrobić taki nieszczęsny kuternoga?!

Ale nasz kuternoga począł się kręcić ze swą szkapiną po okolicy. Stąd nawiózł jakiegoś dąbczaka, to znów desek kilka, aż tu ni stąd ni z owąd na pagórku wyrosła marna chałupina. Patrzyli na to ludziska i głowami kiwali: "Jak przyszedł, tak i pójdzie" - mawiali i wracali do swojej roboty.

Chciało jednak szczęście, że nasz kuternoga osiadł obok "przeklętej olszyny". Jakoś cicho tam było w lecie, dopiero raz pod jesień, gdy spadły wielkie deszcze, a bieda wypędziła któregoś z gospodarzy do młyna, usłyszał kuternoga krzyki i przekleństwa dochodzące od olszyny.

Przyszedł - popatrzył - pomógł owemu gospodarzowi wygramolić się z błota, poczem śpiesznie wrócił do swej chałupy, z której zabrał siekierę i łopatę. Od tej pory oglądali zdziwieni ludziska z dala, prawie przez dwa tygodnie, jak kuternoga ciągle pracuje koło przeklętej olszyny, to kopie, to rąbie, to kopie.

Aż raz jakoś koło niedzieli gruchnęła wieść przy kościele, że koło olszyny droga naprawiona. Cała gromada wyległa na drogę i oglądać poczęła dzieło kuternogi. Każdy sobie począł przypominać ile to on tu orczyków nałamał, ile sznurów porwał, ile biedy zaznał, aż jeden człowiek z dobrą wolą uwolnił wieś od starej zmory. I poczęli się oglądać za kuternogą, by oglądnąć tego dziwaka, a on tymczasem klęczał w ciemnym kąciku kościoła i tak modlił się do Boga: "Ojczyźnie mojej racz wolność zachować, o Panie, i spraw w dobroci Twej niespożytej, by lud twój na polskiej żyjący ziemi wyzbył się ciemnoty, przecinek złości i zawiści".

Tak modlił się Polski Rycerz Kuternoga. A Pan go wysłuchał. Z chmur przedarł się promień słońca i oświecił drogę przy przeklętej olszynie. I gospodarze gwarzyć zaczęli aby resztę dróg naprawić razem i aby jeden drugiemu pomógł.

I dlatego po dziś dzień przy tej olszynie ludzie czapkę zdejmują, a żaden przekląć nie śmie.

Opracował Grzegorz "Ciacho" Rybacki.

Źródła:

1. Ballada "Nowa romantyczność" A.E. Odyńca ukazała się w: "Młoda Polska w pieśni", ułożył Czesław Jankowski, Warszawa 1898

2. Franciszek Kotula "Muzykanty", Warszawa 1979

3."Mądrzejszy Mazur niż diabeł", opracował Tadeusz Oracki, Olsztyn 1977

W następnym numerze...
do góry dokumentu

Publikacja wydawana przez: Stowarzyszenie Riviera-Remont, Scena "Korzenie", Warszawa. Redakcja: Kasia Andrzejowska, Antoni Beksiak, Piotr z Warszawy Zgorzelski. Wszystkie projekty plakatów dla Sceny "Korzenie": Waldemar Umiastowski. Regularnie publikują: Remigiusz Mazur-Hanaj, Grzegorz "Ciacho" Rybacki.

Współpracują z nami i pomagają nam: Fundacja im. Stefana Batorego oraz Urząd Gminy Warszawa-Centrum.



Artykuł pochodzi ze strony Dom Tanca
http://www.domtanca.art.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.domtanca.art.pl/modules.php?name=Sections&op=viewarticle&artid=19